Moc na wyczerpaniu. Rozładowała mi się bateria.
Byłam dziś
mamą zalegającą na kanapie, popołudniowo drzemiącą razem z dzieckiem.
Dobrze, że Babcia wyspacerowała, ogarnęła zakupy domowe, a tata wrócił o
ludzkiej porze z pracy.
Miałam noc i dzień posterydowych, ewentualnie pochemicznych (?) uderzeń gorąca.
Uderzeń jak młotem w głowę, kiedy najpierw robi się masakrycznie gorąco przez całe ciało...
na
akord zrzucam czapkę, swetry (w porze nocnej kołdrę) aby nie
zwariować... i wtedy, po krótkiej chwili łysa głowa paruje i
nieprzyjemnie ziębi, jak obłożona lodem.
Oooooooohydne uczucie! Już teraz wiem czemu wywołuje tyle frustracji w przechodzących menopauzę kobitkach :-(
Będzie nostalgicznie... a co tam! poczujcie mój słaby nastrój...
it is ok not to be ok...(sometimes) ;-):-)
OdpowiedzUsuńhugs
S.Z.
Moc mocy wysyłam Kochana♡♡♡
OdpowiedzUsuńJa też dużo,dużo mocy wysyłam*
OdpowiedzUsuńCzasem akumulatory życiowe wymagają kanapowania, pozdrawiam cieplutko i mimo pogody słonecznie Anita.
OdpowiedzUsuńpiosenka jest piękna, myślę o Tobie, siły życzę
OdpowiedzUsuńMnie pomógł progesteron. W kremie. Nienawidzę łykać tabletek.
OdpowiedzUsuń