piątek, 15 kwietnia 2016

242. Pamięć dziecka

W uzupełnieniu poprzedniego wpisu przytoczę zaskakujacą konwersację z moją Córcią...
Brzmi ona tak:
- wstawaj Córeczko, musimy szybko się zbierać, bo jedziesz do babci
- a ty mamo nie jedziesz? - wielkie, niebieskie oczy patrzą na mnie nieco zdziwione...
- nie, ja jade do pani doktor
- żeby dała ci drugiego cycusia i znów, huraaaa huraaaaa!!, będę pić mleczko z cycusia????

Toniemy w swoich objęciach, śmieję się do rozpuku, ale w sercu gmera mnie żal, że rak przerwał nam tą cudowną przygodę.

I wciąż zadziwia mnie, że 2,5 letnia dziewczynka może pamiętać chwile sprzed 1,5 roku... to chyba niemożliwe...???

Kobiety... nie odmawiajcie sobie i dziecku tej pięknej relacji. To coś prawdziwie wyjątkowego!

***

Zaskoczył mnie wczoraj sms, że czeka na mnie już wynik rezonansu. Oczywiście pognałam tuż po pracy, jakże by inaczej!
Komórki lewego cyca posłusznie się sprawują. Żadnych oznak dezercji i ucieczki spod siekiery apoptozy ;-)
Tylko ten węzeł wciąż mnie martwi. Martwi, że Pani doktor zleca baczne obserwowanie.
Chyba muszę znów zakręcić się za jakąś docinką... tym razem skuteczną!


Bryan Adams - (Everything I Do) I Do It For You

środa, 13 kwietnia 2016

241. Ta przerażająca (?) mastektomia

Rok temu...
stała się wola moja

Zauważyłam, że wiele amazonek odbiera moment operacji jako dzień wyzwolenia się od raka
z perspektywy pierwszego podjętego działania leczniczego tak rzeczywiście jest

ja nie mam takich odczuć
rezonans, po przyjętej neoadjuwantowej chemii tuż przed operacją pokazał, że mój rak został doszczętnie wybity
operacja była dla mnie jedynie kropką nad i

okazało się, że życie bez piersi nie jest tak straszne jak mi się to jawiło tuż po diagnozie
zaakceptowałam siebie w pełni
od dnia operacji nigdy nie poczułam się gorsza czy mniej kobieca z tego powodu
choć możliwe, że czas zniekształcił mi pewne przeżycia pierwszych chwil po...
nie wstydzę się siebie, na basen chadzam bez protezy
nie ukrywam przed mężem, córką...
bliskie mi kobiety widziały mnie bez piersi... i podejrzewam, że dla nich było to znacznie trudniejsze i boleśniejsze niż dla mnie

tym wyznaniem nie zamierzam Wam wmawiać, że jest lepiej niż przed
NIE JEST
ale... wciąż... ja to ja
mimo tego braku... zdumiewająco kompletna
zupełnie normalna...
a kto wie... może jeszcze kiedyś wystąpię w bikini? ;-)


rocznice można świętować na mnóstwo sposobów
ja świętowałam bardzo znamiennie - kontrolnym rezonansem lewego cycucha* ;-)
polecam!

* wynik za tydzień

wtorek, 12 kwietnia 2016

240. Nie ruszaj!!!! To moje!!!

taka faza mojej Córy...

a w związku z tym i taka piaskownicowa konwersacja:

- Nie ruszaj... nie patrz, to moje zabawki!
Ledwo chodzący maluch nawet chyba nie rozumie co prawi moja Córka...
Ada zaczyna więc tłumaczyć mamusi nowego "kolegi"... - Pani... trzeba kupić zabawki do piaskownicy...
- Ale my mamy zabawki, tylko zapomnieliśmy ich wziąć ze sobą... - spokojnie tłumaczy "Pani mama"
- To następnym razem nie zapominajcie!

Kurtyna

Czy to źle, że w głębi serca poczułam dumę, że umie bronić swego?
Powinnam ją temperować czy raczej pozwolić aby naumiała się rozpychać łokciami w tym bezwzględnym świecie...??

poniedziałek, 11 kwietnia 2016

239. Podszepty

nie dają się uśpić
niestety...

i mimo, że od kilku dni dziwne dolegliwości znacznie zelżały,
lawina kolejnych poszukiwań i badań ruszyła

nie umiem inaczej osiągnąć spokoju

nomen omen tym razem można by rzec, że padło mi na głowę :-/

Czy jest osoba, która nie lubi tej piosenki...???


niedziela, 10 kwietnia 2016

238. Więcej szczęścia niż rozumu

lekcja, mówiąca, że amazonki nie umieją latać
okazała się dość bolesna

koncertowo wyrżnęłam w sobotę z dziecięcej huśtawki
umiem ostrzec wszystkie dzieci po kolei by były uważne na placu zabaw
nie przeszło mi jednak przez myśl, że to ja stanowię dla siebie i innych śmiertelne zagrożenie
(o zgrozo! miałam córkę na kolanach!) ;-)


piątek, 8 kwietnia 2016

237. Historia cykliczna

znów linieję...nomen omen...naocznie

Zapuszczanie owłosienia czaszkowego też słabo idzie jakoś.
Gdy nosiłam się króciutko, wizyta u fryzjera konieczna była co 3-4 tygodnie.
Może to efekt dłużenia się czasu oczekiwania...??? I to tyle w temacie dłużenia mojego czasu bo cała reszta zapierdziela jak wściekła! Za chwilę mija pół roku od mojego powrotu do pracy!
Pamiętacie jeszcze jak odbiera się czas jako dziecko??? Może wraz ze starzeniem Bóg coraz szybciej kręci karuzelą na której siedzimy...?

wtorek, 5 kwietnia 2016

236. Dziękuję, Kochanie

Pobudka o poranku, Córcia pomiędzy nami
(zdecydowaną większość nocy wędruje do naszego łóżka)

"mamuniu, lubię się z tobą budzić!"
aż chce się zaczynac nowy dzien z takim wyznaniem...

albo...

wybieramy się do przyjaciół
Ada i tata już stoją gotowi, ja jeszcze krzatam się w pośpiechu kończąć jakąś kuchenną robotę...
Córcia w końcu z pewną dozą zniecierpliwienia popędza mnie:
"tochanie, ubieraj się!"

i żeby nie było... mam świadomość, że się powtarzam
niemniej... to są moje najcenniejsze chwile szczęścia
i oby jeszcze dłuuuuuugooooooooooooo powtarzały się
jak dla mnie - nawet w nieskończoność!





My tea's gone cold, I'm wondering why I got out of bed at all
The morning rain clouds up my window and I can't see at all
And even if I could it'd all be grey, but your picture on my wall
It reminds me that it's not so bad, it's not so bad

I drank too much last night, got bills to pay
My head just feels in pain
I missed the bus and there'll be hell today
I'm late for work again
And even if I'm there, 
they'll all imply that I might not last the day
And then you call me 
and it's not so bad, it's not so bad and

I want to thank you 
for giving me the best day of my life
Oh just to be with you 
is having the best day of my life

Push the door, I'm home at last 
and I'm soaking through and through
Then you handed me a towel and all I see is you
And even if my house falls down now, 
I wouldn't have a clue
Because you're near me and

I want to thank you for 
giving me the best day of my life
Oh just to be with you 
is having the best day of my life

poniedziałek, 4 kwietnia 2016