sobota, 25 marca 2017

274. Zgłaszam się jako żywa...

choć moje drugie imię to znów cierpienie...
Nadejdą jednak znów moje złote dni!

Znacie już Piotra....?
Cudny reto-facet 😉

środa, 22 marca 2017

273. Bądźcie ze mną myślami jutro



Proszę o gorącą modliwę i mocne kciuki
ważny dzień nadchodzi jutro... KLIK

A międzyczasie zapraszam na dawkę dobrej muzyki przy kawce ;-)
i tak...dobrze się domyślacie... wciąż kocham beznadziejną milością Eda Sheerana...
po ostatniej płycie chyba nawet bardziej ;-)

sobota, 11 marca 2017

272. Wait for me to come home



Kilka dni temu obiecałam w odpowiedzi na Wasze komentarze odezwać się, mimo, że już tygodniami nosiłam się z myślą o oficjalnym zakończeniu bloga.

Blog od samego początku tworzyłam wokół swojej choroby, leczenia i w końcu zdrowienia i chyba naturalnym etapem była też śmierć mojego pisania wraz z końcem choroby. Stałam się, tak jak nieśmiało marzyłam ponad dwa lata temu, dowodem wygranej walki i umiłowania życia ponad wszystko.

Co ważne ten medal miał dwie strony - oprócz dawania Wam siebie pisaniem, wiele czerpałam od Was - dobrej energii, ciepła, sympatii... Modlitwy która została wysłuchana. Bardzo Wam za to dziękuję...

Dzięki blogowi nawiązałam wiele cennych relacji
Zyskałam kogoś ważnego memu sercu, osobę która rozumie mniej jak nikt inny, ponieważ sama przeszła ten koszmar. Jesteśmy sobie wsparciem w każdej sytuacji i wiem, że możemy na siebie liczyć choćby nie wiem co się działo....

Dostaję od Was sygnały, że wciąż ciekawi Was co się u mnie dzieje.
I dzieje się dobrze...
Nie zawsze jest łatwo, ponieważ wciąż strach czai się gdzieś za rogiem i nie pozwala zapomnieć, że choroba w każdej chwili może powrócić
Również podjęte przeze mnie decyzje mają swoją cenę i konsekwencje...
Mam jednak to czego pragnęłam najbardziej - żyję i wychowuję swoją ukochaną Córcię. Wierzę, głęboko wierzę, że jestem zdrowa.
Za kilkanaście dni stawiam kropkę nad i swojej walki z rakiem - usuwam drugą, zdrową pierś, aby koszmar sprzed niespełna trzech lat stał się jedynie niemiłym wspomnieniem i więcej się nam nie zdarzył.
Wciąż wierzę, że dopóki walczysz - jesteś zwycięzcą....