niedziela, 11 stycznia 2015

24. Ciężarówka

Dzień spod znaku "mamo dziś nie zjem żadnej z zupek, którą mi ugotowałaś!" dał mi się we znaki.
Miło jest  powspominać czas kiedy jedyną niesubordynacją mojej niepokornej Córci były zbyt mocne kopniaki w organy wewnętrzne mamy...



Ciąża była dla mnie bardzo wyjątkowym i przyjemnym czasem. Nie cierpiałam na większość uciążliwych ciążowych przypadłości, jak wymioty, zawroty głowy, złe samopoczucie. Czułam się piękna, spełniona, szczęśliwa. Przyjemnie było być w centrum zainteresowania wszechświata, jak mi się wtedy wydawało.
Jedynym stresującym momentem była próba przedwczesnego porodu i późniejszy okres pięknej, słonecznej i ciepłej jesieni, którą musiałam spędzić na leżąco aby utrzymać Córcię w brzuchu jak najdłużej.
Udało się.
Mimo długiego i bolesnego porodu przeżyłam niesamowite doświadczenie narodzin dziecka. Trudne, ale wciąż wierzę, że warte przeżycia.
W połowie pięknego sierpnia, w 27 tygodniu ciąży, Mąż zrobił mi miłą niespodziankę, której efektem są poniższe zdjęcia. Wyjątkowa pamiątka :)
Bardzo chciałabym doświadczyć tego pięknego stanu jeszcze raz...







I nie umiem pozbyć się myśli, gdy patrzę na te zdjęcia... byłeś tam już??? ile mnie już zagarnąłeś gdy miałam w głowie tylko to bezbrzeżne szczęście? nieświadoma, bez szans obrony tego co moje... to podłe i nikczemne atakować bez ostrzeżenia, bez jawnego wypowiedzenia wojny... NIENAWIDZĘ CIĘ ZA TO! i za parę innych spraw też...

6 komentarzy:

  1. Trzymam kciuki , pozdrawiam Anita.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pani Ido, co też Pani wyprawia?!!?? proszę przekuć tę nienawiść w coś innego...jeśli nie pozytywnego to neutralnego.Chorować trzeba się nauczyć. Widzę że i tak odwala pani kawał dobrej roboty więc proszę tak dalej. Według psychoonkologów żeby skutecznie się leczyć, trzeba pomóc ciału pracą nad duszą. Lekarze Panią leczą ale reszta należy do pani. W centrum onkologii są psycholodzy ale jakoś niewielu pacjentów korzysta z ich pomocy. Carl Simonton (radiolog i onkolog) zauważył, że chorzy z identycznymi rokowaniami, leczeni tą samą dawką promieniowania uzyskiwali zaskakująco różne wyniki w zależności od nastawienia do życia. Simonton jako pierwszy opracował terapię psychonkologiczną bo nadzieja to potężna życiodajna siła. Cuda mam pod nosem więc wiem co mówię. Wielu ludzi modli się za Panią, ja też, więc proszę zrobić wszystko by sobie pomóc. Polecam medytację, proszę afirmować np tak: Boska miłość wypełnia i uzdrawia całe moje ciało. Proszę sobie to wyobrażać i budować pewność, że tak się dzieje. Wiem, że może to być trudne na początku. Proszę także zrezygnować z przetworzonej żywności i jak najbardziej naturalnie wzmacniać odporność.Polecam curry i dziurawca (proszę poczytać o ich zastosowaniu w diecie rakowej) oraz na wzmocnienie odporności imbir, czosnek itd. Proszę zrezygnować z cukru (w Polsce się o tym nie mówi; rak lubi cukier). Do roboty!!!! Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytam Simontona, ale jestem sceptyczna. To znaczy, ja głęboko wierzę, że moje nastawienie to więcej jak połowa sukcesu w procesie zdrowienia, ale jego teorie nie w całości do mnie przemawiają...
      No i co ja poradzę, że ja kocham cukier jak wszystkie raki na świecie razem zebrane?? hehe, ciężko mi idzie z tej rezygnacji z cukru, ale staram się odżywiać raczej zdrowo.
      A te chwile zwątpienia... przychodzą choćby nie wiem jak dobry dzień upłynął. Jako urodzona pesymistka ciężko muszę walczyć ze swoją naturą aby się temu nie poddać... Ale staram się, bardzo mocno.
      I nie Pani... Ida po prostu, proszę...przecież ja jeszcze prawie nastolatka ;-)

      Usuń
  3. Kochana moją intencją nie było polecenie jednego lekarza czy naukowca...chodzi mi o to by pracować nad zdrowieniem nie tylko fizycznie (przyjmowanie chemii, leków) ale też głową. O tym się w Polsce tez mało jeszcze mówi a cuda się dzieją bo jest wiele takich świadectw o których można poczytać na internecie. Zbuduj relację ze swoim wnętrzem. Afirmacje i wizualizacje są bezcenne choć na początku bardzo dziwne i trudne. Jeśli możesz zamknąć oczy i wyobrazić sobie, że skrzydła anioła stróża teraz cię otulają i czujesz się bezpiecznie to możesz też wyobrazić sobie światło Bożej miłości które Cie w środku rozgrzewa i uzdrawia. Nic nie tracisz. Spróbuj :-) Super babką jest św. Rita o której dowiedziałam się w szpitalu :-) http://www.swietarita.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=5&Itemid=110
    A teraz zejdzmy na ziemie. Guzik mnie interesuje czy kochasz cukier czy nie. Twoje zdrowie jest priorytetem i koniec kropka. Nie napisałam żebyś nie jadła słodyczy, napisałam żebyś nie jadła cukru. Na necie jest wiele przepisów z których możesz przygotować zdrowe słodycze np. sernik bez cukru. SZUKAJ UCZ SIE I WALCZ. Z naturą pesymistki trudno jest walczyć ale nikt nie mówił, że będzie łatwo, obiecano, że będzie WARTO :-) Do roboty!!! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń