czwartek, 8 stycznia 2015

21. Maraton o życie

To będzie post dla Pań.
I Panów też.
Na przykład takich Panów co kochają swoje Kobiety. Może takich, którzy zastanawiają się nad prezentem dla ukochanej Mamy/ Żony/ Dziewczyny/ Córki/ Przyjaciółki...
Post o zadbaniu o siebie. O byciu o krok naprzód. Od diabła, który mnie dopadł. Od raka piersi.

Uchodziłam, jak mi się wydaje, za osobę dbającą o siebie. Niepijącą, niepalącą, nieużywkującą, dbającą o dobre odżywianie, codzienne wysypianie się, nowe życie kiełkujące i rozwijające się w moim łonie...
Regularne badania okresowe.
Kobietą, która od 10 lat nie pominęła żadnej cytologii.
Świadomej konieczności samokontroli piersi.

Z uwagi, że zawsze miałam wątpliwość czy dobrze ją wykonuję zawsze prosiłam ginekologa o takie badanie. Tuż przed planowaną ciążą, z okazji wejścia w nową dekadę życia, naszła mnie nawet myśl o wykonaniu USG piersi. Nie wiem już nawet w jakich okolicznościach ta idea rozmyła się w mojej głowie.
Może taki był zamysł Pana Boga, bym miała najpierw dziecko, właśnie TĄ Adę, a nie jakąś inną. Bo przecież gdybym dopięła swego, te dwa lata temu, okazałoby się, że jest RAK w początkowym (I) stadium rozwoju. Po dwóch latach jest to III stadium, w istniejącej IV stopniowej skali (czytaj z przerzutami do pobliskich węzłów chłonnych w ilości większej niż 1 sztuka).
Przyznaję jednego zawinienia. Braku samobadania przez najbardziej intensywny okres karmienia piersią (około 11 miesięcy). Z mojej perspektywy wydawało się to jak szukanie igły w stogu siana. Kobiety karmiące wiedzą co mam na myśli...
Po ograniczeniu liczby karmień, we wrześniu powróciłam do samobadania. Dziś wiem, że nie było wykonane przeze mnie poprawnie. Powinnam znaleźć wtedy dużego guza w prawej piersi, powiększone węzły chłonne. Chyba już zawsze będę zastanawiała się jak mogłam to przeoczyć, nie zauważyć... Wiem jedynie, że czułam się złudnie bezpieczna po badaniu piersi przez ginekologa na przełomie maja/czerwca.
Niespełna miesiąc później poczułam go. Przeraziłam się bardzo powiększonymi węzłami. Jakąś częścią siebie wiedziałam, że nie będzie dobrze.
5 dni później byłam już o lekarza onkologa. Potem wszystko potoczyło się już bardzo szybko (ale o tym napiszę oddzielny post).

Proszę, apeluję, nalegam! Badajcie się! Samobadanie jest bardzo ważne, ale jeszcze ważniejsze jest REGULARNA kontrola w postaci USG i mammografii (zależnie od wieku). Jeśli nie zadbacie o siebie same, nikt za Was tego nie zrobi!
Jeśli zastanawiacie się nad pięknym, przydatnym prezentem dla swojej Kobiety, niech będzie to prezent dla życia - USG/ mammografia piersi!
Duży, ponad dwu centymetrowy guz znaleziony przeze mnie, jest najprawdopodobniej już przerzutowym węzłem chłonnym, a siewcą całego zła mały guzek, niewyczuwalny palpacyjnie nawet przez onkologa (sprawdzenie tego nastąpi dopiero po usunięciu piersi i przebadaniu wszystkiego co znajdą histopatologicznie), a znaleziony dopiero podczas USG!!!

TO KIEDY RUSZACIE DO DOKTORA? Czekam na meldunki popełnionych licznie badań!!!!!!!!!!
A cytologia kiedy wykonana? Kontrolne badania krwi? HIV, HCV?
Nie dajcie się wyprzedzić w tym maratonie o życie...

6 komentarzy:

  1. Tak Ida, też pierś:-(
    mam 38 (jeszcze;-) lat, tak jak Ty badałam się regularnie, cytologia, nawet w ciągu ostatnich dwóch lat usg piersi..., zdrowo się odżywiałam, ćwiczyłam, i też przez przypadek go znalazłam, miał 1,7 cm i zdążył już chapnać 3 węzły.W swoje imieniny dostałam prezent w postaci pozbycia się tego świństwa, później chemia itp.
    Postaram się być z Tobą jak najdłużej
    Pozdrawiam gorąco
    i przyłączam się do namawiania do badań bo zdrowie i życie to najcenniejsze co mamy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój jest potrójnie negatywny stąd decyzja o chemii przedoperacyjnej. Potem mastektomia. Nie uniknę ciachniecia węzłów. Będzie radio bo istnieje szansa, że zachaczył o powięź mieśniową, nie mówiąc już o węzłach...
      Życzę Ci aby ta straszna przygoda była już tylko złym wspomnieniem...

      Usuń
  2. Melduje :P cytologia już była w listopadzie :) USG piersi będę miała w czwartek badania jeśli się uda to poniedziałek lub wtorek :) pozdrawiam
    Kasia T.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ida jestem z Tobą!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta straszna przygoda dla mnie jest już złym wspomnieniem i mam nadzieję, ze nigdy nie wróci. Ja swój prezent dostałam 9 miesięcy po własnym ślubie na operacyjnym stole - prawostronna mastektomia. I pomyśleć, że wykonane chwilę przed ślubem USG nic nie wykazało. Cholerstwo drzemało i znalazło właściwy dla siebie moment aby się ujawnić. Potem już tylko trudne miesiące podczas których 4 cykle chemii pozbawiały mnie skutecznie człowieczeństwa. Nie poddałam się bo jak każda baba - twarda sztuka ze mnie :) Ale nie życzę tego największemu wrogowi. Tak więc BADAJCIE SIĘ! emka

    OdpowiedzUsuń