wtorek, 10 lutego 2015

51. Jak walczy matka

Niedawno znajoma napisała do mnie takie słowa:
"Jesteś bardzo dzielna ale domyślam się, że jak jest się mama to walczy się już nie dla siebie a dla rodziny."

selfie z mamą


Zaczęłam się zastanawiać czy gdybym nie była mamą moje podejście do choroby byłoby inne? Czy walczyłabym mniej zaciekle, czy wciąż znajdowałabym się w otchłani rozpaczy?
Przez jakiś czas od otrzymania diagnozy natrętnie wracały do mnie myśli, że nieuchronnie umieram, że wkrótce przyjdzie mi opuścić moją małą Córcię. Czułam się oszukana przez Najwyższego, który ofiarował mi tak niezwykły dar tylko po to by za chwilę nas rozłączyć. Byłam wściekła, zrozpaczona, na granicy obłędu, wylewając morze palących poliki łez. Uważałam wtedy, że łatwiej byłoby mi umierać, gdyby nie Ada. Że cała sytuacja nie byłaby dla mnie tak dramatyczna. Że umiałabym się w końcu jakoś z tym pogodzić...
Powoli zaczęłam wychodzić z tego marazmu. Spotkałam na swojej drodze kilka osób, które przekonały mnie, że mam szansę, tylko muszę zacząć w to wierzyć, muszę walczyć! Wtedy Ada stała się moim napędem do walki, moją niezwykłą motywacją, moją tarczą i moim ukojeniem w najtrudniejszych chwilach zwątpień, zże będzie dobrze.


siedmiomiesięczna Ada

Kiedyś na blogu u Joaśki przeczytałam takie słowa:

"wierzę w ochronną siłę miłości.
i choć początkowo wydawało mi się to nieracjonalne, zdumiewające, z czasem zrozumiałam sens standardowego pytania onkologa: czy ma pani dla kogo żyć?"


Dziś też je rozumiem. Całą sobą. I choć nie wiem jak walczyłabym jako nie-mama, wiem, że będąc matką, walczę jak lwica. 
Zajadle
Nieustępliwie
Niestrudzenie 
Gorliwie
Niezłomnie
Wytrwale
Zawsze... do końca!
dla Ciebie, Córciu!

8 komentarzy:

  1. Walcz, dla Ady, Wojtka, rodziny, dla tych, dla których jesteś bardzo ważną osobą... dla nas, zwykłych znajomych... walcz!!!
    M&A&A.Jak

    OdpowiedzUsuń
  2. jesteś w końcu wojowniczką więc...do roboty!! :-):-)
    S.Z.

    OdpowiedzUsuń
  3. na pewno , dla Ady jesteś całym swiatem ale nie zapomninaj też że jestes też najważniejszą żoną , córką , siostrą , wnuczką , synową , bratową i bardzo ważną osobą dla wielu kochających Cię osób ,powodzenia w tym trudnym dla Ciebie i Twoich bliskim czasie i pamiętaj że w życiu zawsze dzieję się w jakims celu , na razie na pewno nie jest Ci łatwo ale będzie dobrze ,Modlę się za Ciebie

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że jest wiele osób dla których jesteś bardzo ważna i dla nich również warto się walczyć!

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytam Pani bloga z zapartym tchem niemalże od samego początku. Podziwiam Panią za mądrość, odwagę mówienia o chorobie, o bólu i strachu. Modlę się o Panią. Rozumiem, ze córka jest dla Pani całym światem i dodaje Pani sił w tej walce. Ale co z osobami dla których to Pani jest całym światem. Czy dla rodziców również nie warto walczyć i wygrać.Co muszą oni czuć czytając Pani słowa, ze gdyby nie istnienie córki, nie umiałaby Pani walczyć. Choroba dziecka to wielki ból, nie do opisania. Moja córka również choruje na raka i pragnę by zawsze miała chęć do walki i wyzdrowienia, także dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja doskonale rozumiem ten twój wpis. Bo też mam wspaniałego męża, troskliwych rodziców. Kocham ich bardzo, jak i przyjaciół. Ale to dzieci dla mnie byłby wyższą motywacją. Bo wiem, że inni bliscy dadzą sobie radę beze mnie. Będzie im trudno, ale nawet mąż jakoś da radę. A dzieci, one najbardziej potrzebują mnie, bo nikt im mamy nie zastąpi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie te uczucia mam w sercu... i w głowie...

      Usuń
  7. zgadzam sie w 100 % pozdrawiam i zyczę powodzenia w walce z chorobą .

    OdpowiedzUsuń