Stoimy pod kościołem.
Niedokładnie.
Ja stoję. Próbuję się skupić na przynajmniej poprawnym uczestnictwie w mszy.
Ada eksploruje każdy skrawek trawnika, chodnika, czarnej, wilgotnej ziemi.
Śledzę ją jedynie wzrokiem błagając w myślach o łaskawość nad mocno już zabrudzonym kombinezonem (dziwnym zrządzeniem losu wywrotki zdarzają się najczęściej tuż obok kałuży błota...)
Wózkowe mamy i tatusiowie nieokiełznanych wiekowo lub charakternie szkrabów też upodobali sobie to stanie przed kaplicą. Łatwiej dać się wybiegać niż chodzić za dzieckiem krok w krok po kościele.
Stoję i myśli zaczynają dryfować mi w zupełnie innym kierunku niż powinny...
Drobna blondynka. Rozpoznaję ją. Jeździłyśmy razem miejscowym autobusem do pracy. Obie z zaokrąglonymi brzuszkami. Wymieniałyśmy nieśmiałe uśmiechy zrozumienia, że znów nikt nie ustąpił miejsca ni jednej ni drugiej. Urodziła z miesiąc-dwa przede mną. Też dziewczynkę.
Czuję rodzącą się zazdrość. Pewnie wróciła do pracy. Jej życie sprzed ciąży wróciło na swoje tory. Moje wykoleiło się zupełnie.
Młode małżeństwo z niemowlęciem w wózku. Uśmiechają się do siebie, trzymając za ręce. Zazdroszczę im prostej, zwyczajnej relacji. Wieczorem na pewno ich rozmowy dotyczą zupełnie innych tematów niż nasze. Ona nie tuli się do niego z wymaganiem ciągłego potwierdzania, że będzie dobrze. Że jakoś damy radę.
Niemłoda babeczka z czwórką pociech. Piąte w kolejce. Zazdroszczę jej tego stanu. Lubiłam być w ciąży. Ja pewnie już nigdy nie będę. Zazdroszczę jej, że mi przyszło jedynie pomarzyć, że kiedyś jeszcze urodzę siostrę dla mojej Córki. Zamiast tego zmagam się z menopauzą w wieku 33 lat.
Młoda mama z dzieckiem i dumnymi dziadkami. Babcia z rozmarzeniem tuli wnuczka oseska. Zazdroszczę im. Ona nie włożyła swojej matce na barki kamienia. Tony kamieni. Z grawerem "moja córka ma raka".
Zazdrość mnie zżera każdego dnia. Nieładne to uczucie. A jednak nie umiem go powstrzymać.
Zazdrość z życia w normalności.
Zazdrość z beztroski.
Zazdrość, że ktoś może zaprzątać sobie głowę błahymi problemami, bo innych nie ma.
Zazdrość pożre mnie prędzej niż zdychający rak...
Jak uwolnić się od tego paskudnego uczucia i znów poczuć się wolną?
Wczoraj odeszła dzielna Wojowniczka. Amazonka. Niesamowita blogerka. Pięknie umiała ubrać w słowa swoje cierpienie, swoją chorobę, niełatwą codzienność.
Magdo... jesteś już wolna. Leć tam gdzie nic już nie boli. Odpoczywaj...
Znam to uczucie doskonale.Czasami mnie jeszcze złapie ,ale już nie boli.Uświadomiłam sobie,że przecież każdy z tych ludzi którym czegoś tam zazdroszczę przeszedł też jakąś drogę.Może bardziej wyboista i kręta niż moja?Może jego życie wcale nie jest taką sielanka jaką widzimy przez chwilę i może on też zazdrości czegoś nam?Myślę,że tego uczucia w mniejszym lub większym stopniu każdy doświadcza .Ślę Ci kochana moce i serdeczności:)Buźka
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńKasia T.
https://www.youtube.com/watch?v=_3hWYXOg1Cg&list=PLWHtw1yVel78ZFCwMcjkcLwYGoH66rxmz
OdpowiedzUsuń(Holy, Moley, me, oh my,)
Kotku jesteś dla NAS całym Światem :-*
KOCHAMY CIĘ!!!!
Zazdrość, kiedyś omal nas nie zniszczyła, teraz żyje własnym życiem...
Zazdrość, teraz nie istnieje dla mnie...
(You're the apple of my eye.)
Zazdrość, to radość i szczęście, dostrzegania że niektórym udaje się lepiej żyć - trzeba życzyć im jeszcze więcej pomyślności i powodzenia !
Zazdrość to SAMOLUB, który niszczy wszystko, Cieszmy się więc każdym wspólnym dniem :))
Kotku ciesz się życiem, naszą trójką i nie zazdrość<
inni mają gorzej nie mają NIC !!!
(Girl I've never loved one like you.)
Ty jedna wiesz jak wiele mozesz stracic i o co walczysz - w takich okolicznosciach to naturalne ze czujesz zlosc, niesprawiedliwosc losu i zazdrosc... choc prawda jest taka, ze nikt z nas nie wie co przyniesie jutro - spokojne i poukladane zycie moze wywrocic sie jak domek z kart w ciagu kilku chwil...
OdpowiedzUsuńMasz cudownego meza, ktory odkad pamietam kocha Cie i wielbi ponad wszystko co stworzone na ziemi - znam przynajmniej z 20 kobiet, ktore daly by wszystko zeby choc przez jakis czas poczuc taka milosc... masz wspaniala, zdrowa, radosna coreczke - sama pomysl jak wiele jest osob ktore z roznych przyczyn nie doswiadza cudu narodzin i rodzicielstwa, lub podlym zrzadzeniem losu staja sie rodzicami dla dziecka ktore jest chore... a Twoja cudowna mama, z ktora masz taka wspaniala relacje, i ktora Cie wspiera z calych sil i jest stale przy Tobie? A Twoje fantastyczne siostry, na ktore zawsze mozesz liczyc? Przyjaciele, ktorzy sa blisko? Czy chocby Twoja niecodzienna uroda, za ktora jak pamietam jedna (meska) polowa liceum dala by sie pociac, a druga (zenska) gotowa byla Cie ukrzyzowac ... :D Osobiscie zazdroszcze Ci przynajmniej trzech rzeczy, ktore wymienilam powyzej ... ;)
Choroba zabrala Ci spokoj i poczucie bepieczenstwa, ale paradoksalnie dala cos czego wiekszosc z nas nie nauczy sie nigdy - umiejetnosc cieszenia sie kazda chwila, przezywania wszystkiego glebiej, wyrazniej i mocniej, zycia na 100% :)
Mysle i nawet jestem pewna, ze jakkolwiek nie jest Ci trudno w tej chwili to dzielnie poradzisz sobie z choroba i bedziesz cieszyc sie swoja rodzina i zyciem przez wiele, wiele dlugich lat kazdego dnia dajac innym milion powodow do zazdrosci ... ;)
Trzyma sie Ida, sciskam Cie bardzo goraco :*
O.
Kochana każdy z nas ma coś do zazdroszczenia innym i każdy nam czegoś zazdrości. To taka sprawiedliwość niesprawiedliwości.
OdpowiedzUsuńCały czas pamiętam w modlitwie. Wiem, że będzie dobrze.
Emma
Pani Ido,
OdpowiedzUsuńTrzymam za Panią kciuki. Trafiłam dzisiaj od Kseny i zostaję, kibicuję.
Zuza
:*
:-*
UsuńIdo nie ma nic złego w Twoich uczuciach. Pomyśl nikt z nas nie zna dnia ani godziny. Korzystaj z dnia i pomyśl sobie masz kochanego męża, rodzinę wokół siebie i córeczkę kochaną. Niektórzy dali by się za to pokroić. Będę trzymać kciuki za Ciebie i modlić się a siła modlitwy jest taaaaka wielka.
OdpowiedzUsuńTeż tak czasami mam, że zazdroszczę innym czegoś, ale wiesz co? Nie ma tego złego, rak uczy wielu rzeczy, to coś co osłabia ale i wzmacnia, musisz tylko dostrzec dobre strony, odwrócić kota ogonem:) We mnie urodził się budda odkąd choruję (prócz sytuacji z narkozą;)) i jakieś olśnienie na mnie spadło z nieba:) nie ma tego złego...oby tylko nigdy przenigdy (tfuuuuuu) nie wróciło.
OdpowiedzUsuńTrzym się