gdy gdzieś obok odchodzi młoda matka
szczególnie taka, która mierzyła się z podobnym potworem
taka która miała dziecko w wieku mojego Słońca...
bardzo ciężko jest nie odczuwać tego osobiście...
Agata nie żyje
nie cierpi już, jest to jedyna otucha dla mnie
ale...
Malutka nie ma już mamy
i to rozrywa mi serce
budzi naczarniejszy strach, że to mogłam być przecież ja
to wciąż mogę być ja!
a moje Słońce, moje centrum wrzechświata, mogłoby zostać bez mamy
to jedyny strach, który paraliżował mnie w momencie diagnozy
który paraliżuje do dziś
będzie paraliżował do końca moich dni, niezależnie ile ich zostało...
mogę wyobrazić sobie z jakim strachem musiała umierać Agata...
teraz jestes już wolna - od bólu, cierpienia...
bardzo współczuję Rodzinie... oby czas przyniósł Wam ukojenie tego wielkiego bólu
Tak czekała na wiosnę...ból i zal
OdpowiedzUsuńodeszła ku słońcu...mam nadzieję, że zdążyła zobaczyć tulipany...
OdpowiedzUsuńjuż ją nic nie boli...ale wielki żal i smutek pozostał:(
OdpowiedzUsuńAle żal :( zajrzałam na Jej bloga, bo od dawna wpisow brak ...
OdpowiedzUsuńMyślę, że mogła nie mieć już siły żyć. Wiosna jak na złość chłodna, choć na początku kwietnia było kilka pięknych dni.
OdpowiedzUsuńByła taka dzielna i cudowna~płaczę choć osobiście jej nie znałam,jesteście dziewczyny wspaniałe.Piękna melodia!!!
OdpowiedzUsuńŻal,smutek ogromny,tak bardzo chciała żyć.Córeczka taka mała jeszcze...
OdpowiedzUsuńPewnego zimowego dnia miałam szczęście spotkać Agatkę z rodziną na spacerze..Było to w styczniu chyba,byłam przypadkiem w miejscowości,w której mieszkała Agatka.
Już miałam wracać,nie znam zupełnie miasta,trochę nadłożyłam drogi szukając miejsca,w którym zaparkowałam auto.Szłam przez niewielki osiedlowy park,padał śnieg,choć to był dość słoneczny dzień.I wtedy na wprost mnie szła Ona, Agata z mężem i siedzącą na sankach córeczką.(nieopodal jest przedszkole).Agatka w czerwonej kurtce, piękna,od razu ją poznałam,choć nigdy jej nie widziałam na żywo.Miała coś szlachetnego w twarzy,szczerość,dobroć..Gdyby nie widoczna chudość,w życiu bym nie pomyślała,ze jest tak ciężko chora.
Uśmiechnęła się do mnie i ten jej uśmiech zapamiętam na zawsze..Ech,życie,jakie potrafi być niesprawiedliwe:(
Ania
Takie chwile zapadają w sercu i głowie na całe życie...
UsuńWczoraj, z Twojego bloga dowiedziałam się, że Agaty nie ma już z nami. Od roku śledziłam Jej zmagania z chorobą i gorąco kibicowałam, Trudno mi pogodzić się z tym faktem i też myślę o Jej Córci.
UsuńMoże to pytanie nie na miejscu,ale skąd dowiedziałaś się o Jej odejściu. Na Jej blogu nie ma żadnej informacji,prawie codziennie zaglądałam do niego.
od Rybeńki z "wymuszonego bloga"
Usuńja też dziękuję za tę informację. Codziennie do niej zaglądałam, zaniepokojona milczeniem. Pozostaje mi modlitwa za nią i jej bliskich.
OdpowiedzUsuń