środa, 22 lipca 2015

168. Szaleństwo jest geniuszem



Anita chciała, Anita ma! Dziś o szaleństwie będzie ;-)

Nie jestem szalona. Pewnie wielu uznałoby mnie za beeeeeeeeeeeeeznadziejnie nudną!!!!

perfekcyjnie poukładana (w nocy o północy jestem w stanie powiedzieć gdzie znajduje się jakikolwiek przedmiot/dokument w naszym domu)
do bólu zaplanowana (mój Mąż zawsze powtarzał, że nie można zaplanować sobie przyszłości, a ja obsesyjnie próbowałam mu udowodnić, że mam rację. Dziś wiem, że nie miałam!)
totalnie niespontaniczna (najchętniej wyjście do znajomych czy wypad do kina wpisałabym w  kalendarz na trzy miesiące przed)

Okazuje się, że największym szaleństwem mojego życia było zachorowanie na raka, choć pewnym zaczątkiem szaleństwa było już wpędzenie się w przedwczesny poród.
Od tego czasu próbuję sama siebie przekonać do zmiany filozofii życiowej w tym zakresie...

bo...








19 komentarzy:

  1. ja też muszę się uczyć szaleństwa i nieplanowania
    ciężko, ale jakoś udaje się zmieniać
    choroba bardzo mi w tym pomogła
    miło wiedzieć, że nie tylko ja z tych "nudnych" :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedna moja koleżanka amazonka zaobserwowała wręcz że my rakowe często jesteśmy perfekcjonistkami i w tej cesze upatruje predyspozycje do zachorowania.

      Usuń
    2. Ja też nieszalona i zaplanowana, perfekcyjna ale tylko w pracy ;))

      Usuń
    3. cóż, ja też z tych uporządkowanych!

      Usuń
    4. Olga czyli podpadasz pod regułę mojej koleżanki ;-)
      Mel! Strzeż cycków ;-)

      Usuń
    5. Ida- będę pamiętać! ;-)

      Usuń
  2. Ja Idusiu zawsze bylam średnio uporządkowana:) Pomijam lata mlodziencze,dziękując mojej Mam,ze sie nie czepiala kiedy z mojego pokoju wydobywaly się dźwięki ciężkiego metalu..kiedy w konspiracji przed ojcem pozwolila mi ze znajomymi pojechac do Jarocina.....Moja kochana Mama....
    Ja w rzeczywistości nie należalam do osób.śmiałych,pewnych siebie...ale jak już coś wymyśliłam..to buty spadaly:)
    Myślę ze moim szaleństwem,pasją,hobby byla,jest i będzie muzyka...Przez tyle lat mam niezlą wiedzę w tym temacie (troszkie nieskromnie,ale to prawda)Jeżeli Np.miałabym do wyboru,super wakacje lub wyjazd na koncert artysty\zespolu którego b.cenię,zgadnij co bym wybrala?...
    Ja odwrotnie do Was,uczę się tego uporządkowania...coraz lepiej mi wychodzi:)Moze na starość będę perfekcjonistką:)))
    :****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby nie obsesyjną bo to parszywa wada!

      Usuń
    2. Iduś do obsesyjnej to jeszcze baaaardzooo mi daaaaaleeeko :)))

      Usuń
  3. Dałaś mi do myślenia w temacie "a jaka ja jestem?". Po chwilowej analizie mojego jestestwa stwierdzam, iż jestem spontaniczną realistką z tendencją do wariactwa i okresowego pesymizmu (w określonych tematach, daleko mi do ogólnego czarnowidztwa). Absolutnie nie mam żyłki perfekcjonistki, chyba, że chodzi o czystość kuchenki ;) Zajechana po całym dniu potrafię ją umyć tuż przed snem, bo są maaaazy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wpadam po cichu jak wiesz ;)), chciałam - mam
    zadanie zaliczyłaś
    pozdrawiam Anita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli dziś się nudzisz ;-)
      Cieszę się że zaliczyłam :-D

      Usuń
  5. Idusiu,jestem podobnie jak Ty:perfekcyjną planistką :/...ehh a jaka tym jestem umęczona przy dwójce dzieci to szkoda gadać..
    Pozdrawiam cieplutko!
    Netka
    Aaaa,ja co prawda nie wygrała konkursu,ale bym chętnie zobaczyła Twoje "...Ty tu u/rządzisz" :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oki w weekend zapowiadam "ty tu (u)rzadzisz!"!!!! :-D

      Usuń
  6. Widze, ze temat poszedl w kierunku balaganu.
    U mnie jest balagan :DD i tak lubie (nie mylic z brudem w szafkach mam prawie wszystko w kostke no !) nie wiem czy to jest szalenstwo z mojej strony, ze lubie maly nielad w pokoju albo w kuchni mam wszystko pod reka przyprawy patelnie wisza na sciance, sloiki z miodem, kawa pod reka itp.Kuchenka nawet lekko opalona, jak na kucharke przystalo ;)
    Wszystko pochowane, poukladane wpedza mnie w panike jakby ktos wyjechal lub nie mieszkal w domu. Pamietam kiedys bylam w takim jednym domu "super perfekcyjnym" ugoszczona tak, ze tylko myslalam jakby tu uciec.Kawa zostala podana na super bialym wykrochmalonym obrusie (bez spodka) lyzeczke trzymalam w reku zeby nic nie poplamic i na domiar tego pani domu bardzo byla przeczulona , zby nie deptac bialego puchowego dywanu (odmowilam kapci, bo cudzych nigdy nie nosze wiec siedzialam na bosaka dotykajac zimne kafle co przypalcilam katarem.
    Kiedy indziej znowu mialam zaszczyt goscic w domu skromnie piszac "burdelikowy" nie bylo zle LUZ!! nawet nogi sobie trzymalam na drugim krzesle i pani domu bardzo dbala o komfort goscia :)
    ale coz, balam sie strasznie roznych bakterii i nieswiezego jedzenia z tym burdelikiem zwiazane :'(, a moze ja przesadzam ?

    Co do mnie, ja zawsze bylam lekko szalona ale z wiekiem chyba coraz mniej, a szkoda, nie lubie planowac bo jak cos zaplanuje np pare miesiecy wczesniej to przewaznie to nie wychodzi (taki pech zyciowy) wiec staram sie lapac chwilki i okazyjne wyjazdy na goraco albo cos wyjdzie albo nie i nie ma dramatu.
    IDA, ten temat co do chrakteru osob "onkologiczny" to by wartalo go rozwinac bo tez slyszalam na ten temat rozne opinie w stylu np "rak lubi ladne dziewczyny" lub "lubi takie uparte" :DDD paranoja !
    pozdrowianko
    troll

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no... Mimo mojej obsesyjnej miłości do porządku staram się aby nasi goście nigdy nie czuli się skrępowani moimi natręctwami. Gdzieś w środku mam wielkie przekonanie że dom jest jednak do mieszkania a nie podziwiania (co nie zmienia faktu że najlepiej czuję się gdy wszystko jest dopięte na ostatni guZik i funkcjonuje jak w zegarku ;-))

      Usuń
    2. Ida Twoja milosc do porzadku i organizacji to b.dobra cecha :) no i wyjelas mi te slowa z ust wlasnie to chcialam przekazac, ze dom jest do mieszkania.
      Ja podalam dwa ekstremalne przypadki i chcialam rozkminic temat na drobne jak mozna latwo sie w tym zatracic, sama zastanawiam sie co jest lepiej i wychodzi mi, ze lepiej jest byc ta poukladana to swiadczy o inteligencji ale oczywiscie bez tych ekstrmalnych zachowan ;-) Ja niestety niebezpiecznie dryfuje w kierunku " burdeliku" co mnie niepokoi troche. Dodam jeszcze, ze kiedys zaraz po slubie w nowiutkim mieszkanku bylam strasznie przeczulona na porzadek.Z czasem zycie, rozne perypetie, operacja itp. sprawily, ze teraz dostrzegam wiecej na zwnatrz niz w domu. Jak sam Budda powiedzial, ze ludzie mysla, zyja ciagle przeszloscia - stare utarczki, krzywdy albo przyszloscia -plany, kredyty, a on sam potrafil zyc tu i teraz zeby wpelni celebrowac terazniejszosc i w ten sposob doszedl do nirwany. Nie jestem buddystka ale taka filozofia b.mi sie podoba co oczywiscie nie musi kazdemu.(kurcze a moze kiedys pozbede sie wszystkiego i zawine w przescieradlo zeby zamieszkac w Nepalu hihi TO BY BYLO DOPIERO SZALENSTWO no nie ???)
      Ida sledze Twojego bloga juz od samego poczatku i wiem, ze jestes super dziewczyna (choc osobiscie Cie nie znam) przeszlas bardzo duzo i mocno Cie "wirualnie" wspieram :**
      troll

      Usuń
  7. Trollu,z tym Nepalem radzę.trochę.poczekać :))
    Odnośnie teorii,ze mieszkanie powinno byc traktowane zgodnie z jego przeznaczeniem,jestem jak najbardziej za:)Pamietam jak czulam sie bedac pierwszy raz w pieknym nowym domu,mojej znajomej...poszlam do wc,które jest wielkości mojego pokoju blokowego i najzwyczajniej w świecie głupio mi bylo z niego skorzystać,bo...czulam się jak w muzeum....

    Teraz jazda bo za rok to ja się wprowadzam do swojego wymarzonego domu...i nie chcialabym aby ktoś ze znajomych tak sie poczul,jak ja wówczas:)Podejrzewam,ze będę biegala z mopem\scierka\odkurzaczem....przynajmniej na początku :)))

    OdpowiedzUsuń