poniedziałek, 26 grudnia 2016

270. Życzę Wam...

Kochani...
Aby Dzieciątko Jezus narodziło się w Waszych sercach, wnosząc w życie prawdziwie głębokie szczęście i miłość
Bądźcie zdrowi, pełni życzliwości, kochajcie siebie i życie

poniedziałek, 19 grudnia 2016

269. Magiczna chwila




do mojej przepastnej kolekcji...


to juz trzecia choinka odkąd dowiedziałam się o raku.
każda następna piękniejsza
jestem pewna, że to o czymś świadczy :-)

przedświątecznie Wam życzę - zbierajcie te piękne, ulotne chwile
są one sensem i pięknem naszego życia


piątek, 25 listopada 2016

268. Black Friday

niewiele miałam w swoim życiu takich chwil i dni kiedy ból zadany głowie w emocjonalnym aspekcie
inicjuje bół ciała

dwa lata temu nie był to black Friday
ale spokojnie można powiedzieć, że to była dla mnie black Wednesday...

wciąż gdzieś w trzewiach czuję pozostałość tych emocji


 dziś zasypuję te emocje drugą szuflą ziemi
za kilka lat uda się mi usypać pokaźną mogiłę
i wierzę, że macki strachu nie będą wtedy miały jak wygrzebać się spomiędzy ziaren,
grożąc mi złowieszczo



wtorek, 8 listopada 2016

267. Narodziny sensu życia

Córeczko....


skin to skin

najważniejsze czego pragnę
to abyś była zawsze tak szczęśliwa
jak ja, gdy pojawiłaś się w moim życiu
dokładnie co do minuty - trzy lata temu

w tym szcześciu ma się zawierać:
Twoje nieograniczone zdrowie
powodzenie w miłości
wrażliwość i taktowna szczerość, która zagwarantuje Ci ciepły stosunek do ludzi, odwzajemniających się tym samym
inteligencja, spryt i talenty, kóre pozwolą Ci się wszechstronnie realizować
zdolność asertywności, aby było Ci łatwiej w życiu (tu wykazujesz bardzo dobre rokowania, muszę tylko pracować nad sobą aby nie zdusić w Tobie tej ważnej cechy w zarodku)

sięgaj po marzenia, a ja postaram Ci się w tym pomagać, tak długo jak jestem przy Tobie...

kocham Cię ponad własne życie, moje Słońce nad Abudhabi!

I hope you don't mind that I put down in words. . .
How wonderful life is while you're in the world. . .


niedziela, 6 listopada 2016

266. Gdzie mieszka miłość?

Ospa uziemiła nas już na drugi weekend w domu
Takie dni gdy jesteśmy tylko we dwie przypomina mi czasy zanim wróciłam do pracy
Czas przed rakiem
W trakcie
I chwilę po

Przytulamy się i wyznajemy miłość
nagle wpada mi do głowy pytanie
"A jak mówisz, że kochasz mnie to gdzie to czujesz?"
Widzę konsternację w Jej oczach
"Gdy głaszczę Cię tutaj to gdzie to czujesz?"
"Na nodze"
"A gdy uszczypnę Cię tutaj to gdzie to czujesz?"
"Na rączce..."
"No właśnie... a jak mówisz, że kochasz to też czujesz??..."
"W szyji...."

W sumie to by się zgadzało.... 😍

Uwielbiam oglądać świat Jej oczami
Nie znam nic bardziej fascynującego


piątek, 4 listopada 2016

265. Ahu ahu...

Coś położyło się cieniem na mojej mega odporności
to znaczy mega to ona była w zamierzchłych czasach
czasach sprzed...
kiedy katar miewałam raz na rok, a nawet dwa lata

czy to chemia tak bardzo mnie zepsuła?
a może po prostu zaczynam szwankować w swojej przedwczesnej starości?

irytytuje mnie fakt, że nie jestem w stanie wrócić na basen
szczególnie, że wiem jak duże znaczenie ma to w chwili obecnej dla utrzymania kości i serca w dobrej kondycji
zaczyna mi świtać myśl, że może jednak zmobilizuję się do jakiś ćwiczeń w domu...?




poniedziałek, 31 października 2016

262. Ja po prostu uwielbiam

takie muzyczne odkrycia!!!!!!!!!!!!!!!!!!

i muszę się z Wami tym podzielić!
muszę, bo aż mnie skręca!

no to klik ->

niedziela, 30 października 2016

261. Dwa lata

a ja wciąż żyję
i mam się bardzo dobrze

dziękuję Ci Boże za przebudzenie ze snu, które uważałam za życie
teraz żyję NA PRAWDĘ
w każdej sekundzie jaka jest i jaka będzie przede mną

istnieje taka perspektywa, z której RAK zdaje się być darem
dziękuję za pokazanie mi tego miejsca


sobota, 29 października 2016

260. Pamiętam....

chronologia umierania.

1. więc umieram.

mój koniec został dokładnie nakreślony przez lekarzy.
mam pół roku życia.

2. poddaję się, bliscy mobilizują.

3. wstaję, walczę o normalne życie.

4. orientuję się, że moje życie już nigdy nie będzie normalne.

5. przechodzę do cienia.
stopniowo, świadomie odchodzę.
widzę, jak uciekają mi z dłoni kolejne nitki.

samotność.

nigdy w życiu nie doświadczyłam takiej samotności.
tylko ja i rak.
zaglądamy sobie w oczy.
i nieważne, jak wiele dają z siebie bliscy.

* powyższe teksty Joanny publikuję z bloga http://www.zorkownia.pl/papier-nozyce-i-kamien-dla-janka/ za zgodą Agnieszki 

nie wiem czy jakikolwiek czas zatrze to co wyryłaś w moim sercu
swoim pisaniem

liczę, że kiedyś i gdzieś przyjdzie się nam spotkać i przegadać niejedną noc...
tymczasem...

http://chustka.blogspot.com/2012/10/916.html

sobota, 15 października 2016

259. Prawo Murphiego ścignęło mnie w końcu...

czyli jak coś się ma spieprzyć to na pewno się spieprzy....
i nie żeby jakoś koncertowo
ale...
wolałabym by się nie zdarzyło

W idealnej sytuacji, zakładającej, że już nigdy nie zachoruję na raka, największym zagrożeniem po chirurgicznej kastracji w wieku 33 lat są dla mnie choroby serca i układu krążenia oraz osteoporoza

Jako wariat diagnostyczny oczywiście poddałam się też densytometrii, która, jak to sobie wizualizowałam, miała wykazać, jak wszystkie inne ostatnie badania, żem zdrowa jak ryba
no i prawo Murphiego zrobiło mi z nienacka małe BU!
Osteopenia niestety jest faktem
Ale jak to powiedziała moja bratnia dusza...
"Nie z takich tarapatów wychodziłaś..." 😆

Przykro mi, że tak szybko się potoczyło, ale ostatni gong w tym temacie jeszcze nie wybrzmiał, więc będę walczyć i z tym gnojstwem...


środa, 5 października 2016

258. Płynę z prądem niełatwych decyzji

znalazłam bowiem odważnego dochtora, który wbrew nienormalnemu systemowi chce zwiększyć moją szansę abym nigdy już nie musiała zachorować na raka
Za trzy tygodnie ustalamy datę drugiej mastektomii

Sądzicie pewnie, że w związku z moim zdecydowaniem na ten radykalizm jest to łatwa decyzja
Otóż nie jest
Powiem dobitniej
Jest cholernie trudna
Głowa mami mnie pokusą pozostawienia sobie chociaż tego szczątka kobiecości
I choć wcale nie uważam, że atrybuty kobiecości kończą się na fizyczności
To myśleć, a działać szczególnie, przeciw swojemu ciału, to dwie różne sprawy...

Budzi się we mnie wściekłość, że w ogóle muszę o tym myśleć i podejmować TAKIE decyzje

Piłka w grze
Nie ma co się poddawać teraz.........
Niczego bardziej nie chcę niż żyć w spokoju....

Zakochałam się w nowym dla mnie głosie
A biorąc pod uwagę, że właścicielka jest zadeklarowana lesbijką, może się to okazać zgubne dla mojego małżeństwa 😅

poniedziałek, 3 października 2016

257. Październik

to miesiąc walki z rakiem piersi

Walka zaczyna się od badań kontrolnych
od comiesięcznej dbałości o samą siebie
I jesli cokolwiek Was zaniepokoi, nie dajcie zapaść w drzemkę tej niepokojącej myśli
tylko wio do doktora!!
a najlepiej minimum dwóch!
z odpowiednią diagnostyką, gdyż uczone dłonie lekarza to nie sonda USG

Tymczasem mi siadła odporność
z jelitówki wpadłam w okropny katar...
w łeb wzięły wszystkie moje plany misternie tkane na kratkach kalendarza
muszę jakoś się wzmocnić

podobno odbudowanie flory bakteryjnej, która ma przecież tak ważny udział w jelitowych mechanizmach odporności,
po zwykłym antybolu trwa około 6 miesięcy
po chemii - kilka lat
muszę to wziąć pod pilną rozwagę...



sobota, 24 września 2016

256. Kotopies

to kot z duszą psa
wierny
kochający
zazdrosny
kontaktowy
zwierzęcy przyjaciel człowieka



po 13 latach nadszedł czas pożegnania
niełatwy, ale...
wierzę, że taka spokojna i bezbolesna śmierć w ramionach ukochanej Pani to najlepsze co ostatniego mogliśmy Ci dać...

Do zobaczenia Bzyku...

Łap myszy i tłuste ćmy w promieniach gorącego słońca
Po drugiej stronie tęczy

wtorek, 20 września 2016

255. Ania...

...już nie pierwszy raz
bardzo trafnie opisuje uczucia jakie niesie ze sobą rak

Rak odbiera nam wszystko
dając w zamian wszystko to czego nam brakowało, gdy byliśmy zdrowi
taki paradoks
bardzo ciężki do ogarnięcia z perspektywy zdrowego

czytacie BURAKA?
ogromnie polecam -> KLIK

Ania to kobieta z krwi i kości, jak to sie mówi...
ma wybitne pióro
łeb na karku
niebanalny intelekt

w gratisie zaś wznowę...

Ania, wierzę, że pokonasz go znowu!

niedziela, 18 września 2016

254. Nie chcem, ale muszem...

To nie złe wyniki USG zamknęły mi znów pisarskie usta lecz grypa jelitowa...
Można by żartobliwie stwierdzić, że popłynęłam....

Dacie wiarę, że mogą być jakieś negatywne skutki bardzo dobrych wyników USG?
Otóż... Dobre wyniki USG zdecydowanie zacierają pamięć i świadomość, że MUSZĘ usunąć drugą pierś.
Nie chcem, ale muszem... 

środa, 14 września 2016

253. Karma wraca

Po statystyce moich wpisów na blogu, a tym samym ilości Waszych odwiedziń, stwierdzam, że chyba kończę się blogowo...
cierpię na chroniczny brak czasu
i nieustannie muszę dokonywać wyborów w co się angażować

W ostatnim czasie dostałam się do pilotażowego programu Fundacji Rak'n'Roll - IPORAKU
to program specjalnie dla ozdrowieńców
bo niby jesteśmy zdrowi
a jednak nie jest tak do końca
wychodzimy z tego bagna pokiereszowani
z mnóstwem strachów, które co i rusz ściskają za gardło w najmniej spodziewanych momentach
z mnóstwem bolesnych wspomnień, z którymi nie zawsze wiemy co zrobić
z bezlikiem bolesnych uczuć, z którymi nie zawsze umiemy sobie poradzić
bezbrzeżnym żalem i wracającym jak bumerang pytaniem "dlaczego?"

podobno długotrwały stres związany nie tylko z chorobą, ale różnymi tragicznymi sytuacjami w naszym zyciu powoduje fizyczne zmiany w mózgu, który zaczyna niewłaściwie pracować napędzając spiralę strachu i paranoi
w ten sposób po ciężkiej chorobie wiele osób zmaga się ze stresem pourazowym, analogicznym do tego który przeżywają weterani wojenni

ten program ma nam pomóc uświadomić sobie te sprawy
nauczyć się żyć w nowej rzeczywistości
zaakceptować ją
i pokochać na nowo

Moja historia z Rak'n'Roll zatacza swoisty krąg

listopad 2012... za sprawą Joanny Chustki postanawiam spróbować zapuszczać włosy dla akcji DAJ WŁOS fundacji Rak'n'Roll
wrzesień 2014... udaje się i z dumą oddaję swoje włosy
miesiąc później... znajduję GO i za kolejne dwa jestem dokładnie po tej drugiej stronie...
sierpień 2016... karma wraca w postaci pomocnej ręki programu IPORAKU

***

A tymczasem zaczęłam znów serię kontrolnych badań.
Z ogromnym szczęściem zauważam, że podchodzę do nich z coraz większym spokojem
i wiarą

żem zdrowa
że pokonałam tego dziada
że udało mi się jednak powrócić do świata żywych...
bo choć czas zaciera przykre wspomnienia, to wciąż pamiętam, że diagnoza "RAK"
jest jak zepchnięcie kopniakiem w brzuch do głebokiego dołu, który wiesz, ze może za chwilę stać się Twoim grobem
wygrzebanie się z niego jest niemożliwym do opisania uczuciem

mówiłam już to pewnie i to nie raz...
JAK JA KOCHAM ŻYCIE!!!!!!!!!



piątek, 19 sierpnia 2016

252. Sierpniową tradycją






wybywamy w iglickie ;-) strony
Aduuuuuu... wiesz jak pokochałam ta tradycję naszych późnoletnich spotkań??






ahoj łikendzie z przyjaciółką!

I muzycznie też będzie dla Ciebie! :-D
 

niedziela, 14 sierpnia 2016

251. Zapaliłam się

do pływania
Wspominałam Wam o tym już rok temu, kiedy zaczeła we mnie kiełkować ta miłość

kontuzja biodra, której nabawiłam się w wyniku mojego niewprawnego pływania zeszłej jesieni, sprawiła, że zaczęłam myśleć o wzięciu lekcji z prawdziwego zdarzenia, również po to aby nauczyć się pływać inaczej niż stylem klasycznym, który ewidentnie nie służył moim biodrom

dumałam dumałam
i dusiłam w zarodku te myśli
przekonaniem, że
1. za drogo
2. bez sensu
3. nie dam rady i okażę się beznadziejnym uczniem
4. będzie kicha gdy poddam się z powodu ziszczenia obaw z punktu 3.
5. za chwilę nie będę miała na to czasu, gdy Ada pójdzie do przedszkola

Aż pewnego ranka dosłownie uderzyła mnie po łbie myśl, że chcę TO zrobić!!!
Złapałam telefon i szybko zaczęłam załatwiać sprawę, zanim znów tchórz w mojej głowie obudziłby się z przedpołudniowej drzemki

W nadchodzącym tygodniu odbędzie się dopiero trzecia lekcja
Po drugiej nadszedł kryzys, zwątpienie i poczucie beznadziei, które przegoniłam żmudnymi, samotnymi ćwiczeniami
i w końcu wczoraj zaczęło się troszkę udawać,
z czego czuję niewymowną radość i dumę!!!!

Obecnie żałuję jedynie, że nie zrobiłam tego kroku wcześniej
Pewnie nadejdą jeszcze momenty zwątpienia, nie łudzę się, że od teraz czeka mnie jedynie duma i chwała, ale cieszę się, że udało mi się przełamać własny strach, zniechęcenie i zrobiłam coś dla siebie samej.

Polecam, poczucie dumy z samej siebie smakuje wybornie!!! 😁


Czy widzieliście, że ta eteryczna blondynka kryje w sobie taki głos i talent?????????
Kilka dni temu, dzięki mojej przyjaciółce, zakochałam się w tych piosenkach...
Nie mogę przestać słuchać, po prostu nie mogę...

środa, 10 sierpnia 2016

250. Koci mediator



Szarak, jako samiec Alfa w naszm małym kocim stadzie, czasem musi ustawić swoją młodszą siostrę na właściwy poddańczy tor
Tłucze ją więc, podgryza jedynymi trzema zębami jakie posiada, gania i straszy

Adzie nie podoba sie taka niesprawiedliwość, stara się więc zaprowadzic porządek:
" Szarak nie popychaj Mamby! Wy jesteście przyjaciele!"
z troską podchodzi do chowającej się pod biurkiem Mamby...
"mambo... nic ci nie jest?? Nie martw się! do wesela się zagoi..."

Uwielbiam byc cichym obserwatorem mojej Córci
i jak to w kinie... czasem śmieję się, czasem wzruszam, czasem przerażam, a czasem czuje niewymowną dumę...
a czasem ekscytujący mix

wtorek, 19 lipca 2016

249. Paranormal activity

Twój grób chciałam odnaleźć już w trakcie czytania Twojego bloga, szczególnie gdy dowiedziałam się, że to ten sam cmentarz, na którym spoczywa moja Babcia

Zafascynowałaś mnie
literacko
osobowościowo

przez te kilka lat, odkąd odkryłaś przed czytaczami pewną cząstkę siebie
żałowałam, że nie będzie już szansy bym mogła to ja powiedzieć Tobie co w duszy mi gra... i jak wiele zmieniłaś w moim postrzeganiu świata...
sprawdzić czy  byłybyśmy w stanie się zaprzyjaźnić...

Żadna z podjętych przeze mnie prób odnalezienia
Twojego miejsca spoczynku nie przyprowadziła mnie do Ciebie...

Spontanicznie wybieramy się do Babci na cmentarz
Nietypowo idę od drugiej strony
Skręcamy w alejkę Babci
Czuję tak silne uczucie...

Pewność
Wiedza
Świadomość

Aż muszę się zatrzymać, bo ta myśl mnie obezwładnia
Patrzę na nieznany mi grób w odległości, z której nie jestem w stanie zobaczyć żadnych szczegółów
Już robiąc pierwszy krok
WIEM
że TO będzie TAM!
Przy jasnym pomniku podnoszę głowę

Joanna Maria Sałyga

Zapiera mi dech w piersi

Asiu... czy chciałaś żebym Cię znalazła????????

Nie umiem wyjaśnić co się dziś wydarzyło
Sama już sobie nie ufam, że dobrze to zapamiętałam
Analizowałam to milion razy w przeciągu kilku ostatnich godzin

A jednocześnie przecież tam byłam i wiem co się zdarzyło
Nawet jeśli tak trudno mi samej w to uwierzyć...


poniedziałek, 18 lipca 2016

248. Mój Tato

nie żyje od 19 lat.
Miał tylko 38 lat, gdy zmarł, a ja jestem teraz coraz bliżej Jego wieku...

Ponieważ jestem chrześcijanką, katoliczką - wierzę, że jest ze mną w inny sposób, w innym wymiarze, a Jego grób jest dla mnie ważnym miejscem pamięci.
Moją Córkę od maleńkości uczę, że mimo, iż nigdy nie znała swojego Dziadka, więzy krwi zobowiązują Ją do dbania o to miejsce, ofiarowania modlity za zmarłych, dlatego też towarzyszy mi podczas prawie każdej wizyty na cmentarzu - w tym roku już bardziej świadomie.
Staram się w sposób odpowiedni do Jej wieku, wyjaśniać dlaczego jeździmy na grób Dziadka, dlaczego nie ma Go z nami fizycznie i gdzie jest teraz, po co modlimy się u stóp tego pomnika...

Ja myję grób, podczas gdy Ada wesoło hasa wokół...
Malutkimi paluszkami przesuwa po nagrobnych literach i wyjaśnia...
"tu jest napisane, że mieszka tu Dziadek Jarek"

Bardzo w sercu żałuję... Tato, że nigdy się nie poznaliście, że nie doświadczyłeś jak cudownie jest być Dziadkiem
słyszałam, że bycie babcią i dziadkiem to wyjątkowe uczucie
czysta, lekka, nieobciążona brzemieniem odpowiedzialności miłość...
byłoby cudownie, prawda?
żałuję...

Już w domu, Ada komuś opowiada o swoim dniu...
"byliśmy u Dziadka Jarka na cmentarzu, ale Go nie było..."

kurtyna ;-)


sobota, 9 lipca 2016

247. Ile powinna trwać żałoba?




mija dziś rok
czasem zastanawiam się czy do końca życia (a planuję bardzo dłuuuuuugie życie!) ta data kojarzyć się mi będzie z pogrzebem moich pragnień urodzenia kolejnego dziecka

dla mnie żałoba wciąż trwa

na jednej z psychologicznych terapii otrzymałam radę, aby wyrzucać z głowy wszelkie myśli, które nas ranią i nie wnoszą nic poza cierpieniem
głosno sobie mówić... 
"nie chcę już cierpieć i zdręczać się złymi myślami, ciągłym rozpamiętywaniem przeszłości lub wyobrażeniami co by było gdyby... zasługuję na spokój i szczęście niezależnie od tego w jakiej sytuacji się znajduję"

od tamtego czasu ten rozkaz często zozbrzmiewa w mojej głowie

ale... 
wystarczy krótka obecność w miejscach, które tylko delikatnie drgną pewną strunę...
zapach
rocznica
szpital
lekarz 
melodia

ten żal słabo wypłukuje się łzami...
dodatkowo podsycany jest przez strach jak i kiedy zmieni się moje, mołode przecież jeszcze wiekiem!, ciało
bez dopływu życiodajnych hormonów... ;-(

piątek, 8 lipca 2016

246. Tym razem fotorelacja

Ponieważ dosięgła mnie niemoc blogotworzenia, zdaję fotorelację z cudowych nadmorskich wojaży...
9 lat mnie tam nie było i wspominając te cudowne chwile nie mogę wprost w to uwierzyć...
nigdy więcej takiej przerwy!

hallo...
pierwsze kroki na plaży

czy tak wygląda autentyczna radość?
krótka znajmość z Cypryskiem...

....i jego stadem


rowerowe...

...i spacerowe wyprawy...

...czasem budziły zniechęcenie...

...ale szaleństwa z dzieciakami...

 NIGDY!!!!

a skoro mowa o szaleństwach....

....czasem zmagali się z nim dorośli...

i dzieci...


w celu urozmaicenia sobie czasu gdy pogoda nie była plażowa...


....robiliśmy sobie leśne pikniki...

 i zwiedzaliśmy okoliczne mostki...


 ....i rzeczki

oczywiście na rowerach ;-)

chętnie pozując do zdjęć

byliśmy też gośćmi dziecięcego teatru....
gdy przychodził słoneczny front, plażowaliśmy z ogromną przyjemnością w miłym gronie!











o wszelkich porach....
 Niestety... wszystko co dobre szybko się kończy...



A Wy wciąż przed czy już po...?









czwartek, 9 czerwca 2016

245. Poważne rozmowy

Najsłodszy Owoc mojego jestestwa dorasta do coraz poważniejszych rozmów. Świadomie zaczyna wyrażać swoje opinie, lęki, myśli. Zachwyca mnie tym, wzrusza, zaskakuje... Wychowanie Jej to sens mojego życia i największa radość...

... ZASZCZYT

Codziennie (oprócz weekendów, kiedy w domu jest Tata), pielęgnujemy nasz wieczorny rytuał.

Ja i Ona
w Jej małym łóżeczku
czytamy
krótko omawiamy dzień
gasimy świało
w ciemności wyszeptuję do małego, uważnego ucha...
Aniele Boży stróżu mój, Ty zawsze przy mnie stój...
zasypiamy wtulone w siebie, splecione ciałem i duchem...



Jeden z ostatnich wieczorów, w ciemności odzywa się mój najukochańszy głosik:

- Mamuniu... bardzo tęskniłam do Ciebie wczoraj...
- Przepraszam, Słonko, że nie zdążyłam wrócić zanim usnęłaś, ale pan doktor był bardzo bardzo daleko i długo wracałam...
- Martwiłam się o Ciebie... ale tylko troszeczkę
- ??
- Bałam się troszkę, że pan doktor zabierze ci drugiego cycusia... ale tylko troszkę...

gula w moim gardle nie daje mi nic powiedzieć... w końcu zapewniam...
- Nie martw się, wszystko jest dobrze z drugim cycusiem
- To znaczy, że jest wciąż ten cycuś??
- Tak, kotek, jest...śpij...


W takich momentach czuję przejmującą bezradność i żal, że nie byłam w stanie oddalić od nas tych zdarzeń, że gdzieś obok nas wciąż jest obecna ta historia, która w różnych sytuajach wypływa jak plama oleju na wierzch i nie da sie zatopić, nie da o sobie do końca zapomnieć...

Tłukę sobie do głowy, wielkim młotem
"najważniejsze, że jestem! życie to nie koncert życzeń!"

środa, 1 czerwca 2016

244. Kojący constans






a brak wiadomości w moim przypadku oznacza dobre wiadomości :-)

W trakcie najdłuższej, milczącej z mojej strony blogowej przerwy działo się dużo i mało, zależy z jakiej strony na to spojrzeć...
Wróciłam do intensywnego życia zawodowego, towarzyskiego... ale praktycznie większość mojego wolnego czasu poświęcam Córce.
Najważniejszą jednak sprawą, która nie podlega żadnym zmianom jest fakt, że jestem ZDROWA!!!!! I w tej materii pragnę, aby tak właśnie zostało :-)
Z każdym dniem nabieram coraz większej pewności, że ten koszmar jest już daleko za mną i nigdy nie wróci, choć nie będę ściemniać, że wszystkie myśli są tylko i wyłącznie pozytywne.
Bądź co bądź... rakowe okulary nie są różowe...

przesyłam Wam moc słońca i uśmiechu, Czytacze!
dziękuję, że mimo, iż tak mnie mało... Wy wciąż wchodzicie
dla mnie to znak, że nie jestem Wam obojętna ;-)



wtorek, 3 maja 2016

243. Szczery zamiar

miałam, aby w sobotę podzielić się z Wami radosną dla mnie nowiną, że wynik TK zmęczonej bólami i kołowaniami głowy, nie wykazał niczego onkologicznie niepokojącego... ale weekend majowy mnie po prostu wciągnął!!!

i to na każdym możliwym polu

towarzyskim
rekreacyjnym
wiosenno-porządkowym
ale przede wszystkim - matczynym

usłyszeć wyznanie...
"Mamuniu, lubię cię bardzo!!!"
jest po prostu bezcenne

Najbliższe dni zapowiadają się równie intensywnie 😁
Czuję jak wsysa mnie...
wir
życia...

A Wam jak minęło??

piątek, 15 kwietnia 2016

242. Pamięć dziecka

W uzupełnieniu poprzedniego wpisu przytoczę zaskakujacą konwersację z moją Córcią...
Brzmi ona tak:
- wstawaj Córeczko, musimy szybko się zbierać, bo jedziesz do babci
- a ty mamo nie jedziesz? - wielkie, niebieskie oczy patrzą na mnie nieco zdziwione...
- nie, ja jade do pani doktor
- żeby dała ci drugiego cycusia i znów, huraaaa huraaaaa!!, będę pić mleczko z cycusia????

Toniemy w swoich objęciach, śmieję się do rozpuku, ale w sercu gmera mnie żal, że rak przerwał nam tą cudowną przygodę.

I wciąż zadziwia mnie, że 2,5 letnia dziewczynka może pamiętać chwile sprzed 1,5 roku... to chyba niemożliwe...???

Kobiety... nie odmawiajcie sobie i dziecku tej pięknej relacji. To coś prawdziwie wyjątkowego!

***

Zaskoczył mnie wczoraj sms, że czeka na mnie już wynik rezonansu. Oczywiście pognałam tuż po pracy, jakże by inaczej!
Komórki lewego cyca posłusznie się sprawują. Żadnych oznak dezercji i ucieczki spod siekiery apoptozy ;-)
Tylko ten węzeł wciąż mnie martwi. Martwi, że Pani doktor zleca baczne obserwowanie.
Chyba muszę znów zakręcić się za jakąś docinką... tym razem skuteczną!


Bryan Adams - (Everything I Do) I Do It For You

środa, 13 kwietnia 2016

241. Ta przerażająca (?) mastektomia

Rok temu...
stała się wola moja

Zauważyłam, że wiele amazonek odbiera moment operacji jako dzień wyzwolenia się od raka
z perspektywy pierwszego podjętego działania leczniczego tak rzeczywiście jest

ja nie mam takich odczuć
rezonans, po przyjętej neoadjuwantowej chemii tuż przed operacją pokazał, że mój rak został doszczętnie wybity
operacja była dla mnie jedynie kropką nad i

okazało się, że życie bez piersi nie jest tak straszne jak mi się to jawiło tuż po diagnozie
zaakceptowałam siebie w pełni
od dnia operacji nigdy nie poczułam się gorsza czy mniej kobieca z tego powodu
choć możliwe, że czas zniekształcił mi pewne przeżycia pierwszych chwil po...
nie wstydzę się siebie, na basen chadzam bez protezy
nie ukrywam przed mężem, córką...
bliskie mi kobiety widziały mnie bez piersi... i podejrzewam, że dla nich było to znacznie trudniejsze i boleśniejsze niż dla mnie

tym wyznaniem nie zamierzam Wam wmawiać, że jest lepiej niż przed
NIE JEST
ale... wciąż... ja to ja
mimo tego braku... zdumiewająco kompletna
zupełnie normalna...
a kto wie... może jeszcze kiedyś wystąpię w bikini? ;-)


rocznice można świętować na mnóstwo sposobów
ja świętowałam bardzo znamiennie - kontrolnym rezonansem lewego cycucha* ;-)
polecam!

* wynik za tydzień

wtorek, 12 kwietnia 2016

240. Nie ruszaj!!!! To moje!!!

taka faza mojej Córy...

a w związku z tym i taka piaskownicowa konwersacja:

- Nie ruszaj... nie patrz, to moje zabawki!
Ledwo chodzący maluch nawet chyba nie rozumie co prawi moja Córka...
Ada zaczyna więc tłumaczyć mamusi nowego "kolegi"... - Pani... trzeba kupić zabawki do piaskownicy...
- Ale my mamy zabawki, tylko zapomnieliśmy ich wziąć ze sobą... - spokojnie tłumaczy "Pani mama"
- To następnym razem nie zapominajcie!

Kurtyna

Czy to źle, że w głębi serca poczułam dumę, że umie bronić swego?
Powinnam ją temperować czy raczej pozwolić aby naumiała się rozpychać łokciami w tym bezwzględnym świecie...??

poniedziałek, 11 kwietnia 2016

239. Podszepty

nie dają się uśpić
niestety...

i mimo, że od kilku dni dziwne dolegliwości znacznie zelżały,
lawina kolejnych poszukiwań i badań ruszyła

nie umiem inaczej osiągnąć spokoju

nomen omen tym razem można by rzec, że padło mi na głowę :-/

Czy jest osoba, która nie lubi tej piosenki...???


niedziela, 10 kwietnia 2016

238. Więcej szczęścia niż rozumu

lekcja, mówiąca, że amazonki nie umieją latać
okazała się dość bolesna

koncertowo wyrżnęłam w sobotę z dziecięcej huśtawki
umiem ostrzec wszystkie dzieci po kolei by były uważne na placu zabaw
nie przeszło mi jednak przez myśl, że to ja stanowię dla siebie i innych śmiertelne zagrożenie
(o zgrozo! miałam córkę na kolanach!) ;-)


piątek, 8 kwietnia 2016

237. Historia cykliczna

znów linieję...nomen omen...naocznie

Zapuszczanie owłosienia czaszkowego też słabo idzie jakoś.
Gdy nosiłam się króciutko, wizyta u fryzjera konieczna była co 3-4 tygodnie.
Może to efekt dłużenia się czasu oczekiwania...??? I to tyle w temacie dłużenia mojego czasu bo cała reszta zapierdziela jak wściekła! Za chwilę mija pół roku od mojego powrotu do pracy!
Pamiętacie jeszcze jak odbiera się czas jako dziecko??? Może wraz ze starzeniem Bóg coraz szybciej kręci karuzelą na której siedzimy...?

wtorek, 5 kwietnia 2016

236. Dziękuję, Kochanie

Pobudka o poranku, Córcia pomiędzy nami
(zdecydowaną większość nocy wędruje do naszego łóżka)

"mamuniu, lubię się z tobą budzić!"
aż chce się zaczynac nowy dzien z takim wyznaniem...

albo...

wybieramy się do przyjaciół
Ada i tata już stoją gotowi, ja jeszcze krzatam się w pośpiechu kończąć jakąś kuchenną robotę...
Córcia w końcu z pewną dozą zniecierpliwienia popędza mnie:
"tochanie, ubieraj się!"

i żeby nie było... mam świadomość, że się powtarzam
niemniej... to są moje najcenniejsze chwile szczęścia
i oby jeszcze dłuuuuuugooooooooooooo powtarzały się
jak dla mnie - nawet w nieskończoność!





My tea's gone cold, I'm wondering why I got out of bed at all
The morning rain clouds up my window and I can't see at all
And even if I could it'd all be grey, but your picture on my wall
It reminds me that it's not so bad, it's not so bad

I drank too much last night, got bills to pay
My head just feels in pain
I missed the bus and there'll be hell today
I'm late for work again
And even if I'm there, 
they'll all imply that I might not last the day
And then you call me 
and it's not so bad, it's not so bad and

I want to thank you 
for giving me the best day of my life
Oh just to be with you 
is having the best day of my life

Push the door, I'm home at last 
and I'm soaking through and through
Then you handed me a towel and all I see is you
And even if my house falls down now, 
I wouldn't have a clue
Because you're near me and

I want to thank you for 
giving me the best day of my life
Oh just to be with you 
is having the best day of my life

poniedziałek, 4 kwietnia 2016

środa, 30 marca 2016

234. Janie....

...więc już wiesz
co czeka nas po drugiej stronie
Odpoczywaj w bezpiecznych ramionach zmartwychwstałego Pana...
Do zobaczenia... Kiedyś...

***

sama nie umiałabym tak pięknie o Ks. Kaczkowskim napisać, nie znałam go też, poza tym co pisał lub mówił...
przytoczę po prostu co napisała o Nim przyjaciółka... ->Klik


poniedziałek, 21 marca 2016

233. Poległam

pod atakiem wirusa
czuję, że czas oddany chorobie jest strasznie stracony

Dwa posty temu przytoczyłam informację, że co trzeci z nas zachoruje na raka
W mojej rodzinie ta statystyka zaczyna zbierać ponure żniwo

Ediś... jesteś wujem wojowniczki
w moich żyłach płynie pewna część Twojej krwi,
a to znaczy, że odwagę w zdobywaniu tego czego pragniemy mamy głęboko zakorzenioną w sobie
nic nie powstrzyma nas by i tym razem sięgnąć po zwycięstwo
jestem z Tobą...
całą sobą!



piątek, 18 marca 2016

232. Kolejna rocznica

Jak już wiecie
mam pewne dziwne przywiązanie do rocznic...

Dziś rocznica zakończenia chemii

Moja wiara w to, że było to ostatnie z ostatnich tankowań tej trucizny w moim życiu
TRWA

Każdego dnia staram się utrzymać tę wiarę przy życiu...
choć nie zawsze jest to łatwe...

podszepty czasem wychylają swe straszne trupie twarze z odmętów umysłu
czasem tyko szepczą
czasem krzyczą
czasem rozrywają trzewia nagłą paniką

jestem coraz bardziej wprawiona w życie z takimi dodatkami
człowiek ma chyba naturalną tendencję, aby jakoś oswajać trudne stany w jakich przychodzi mu się znajdować
takie przystosowanie ewolucyjne
aby nie zwariować

niemniej dłoń, która pomaga w takich sytuacjach wygrzebać się z bagna wciągającej paniki
jest po prostu niezbędna
dzięki, Dorota :-*

czwartek, 17 marca 2016

231. "Ja" - nowy film Anety Kopacz

Zostałam poproszona o dołączenie się do nowej akcji.
Z chęcią to robię. 

"Joanna" wryła mnie w ziemię, ponieważ odebrałam ją znacznie bardziej osobiście przez pryzmat już swojej, obecnej wówczas choroby. Zupełnie inaczej niż bloga, którym zaczytywałam się przed rakiem.
Z niecierpliwością czekam na nowy film Pani Kopacz, trailer jest obiecujący.

"Uznana reżyserka Aneta Kopacz zrealizowała nowy film dokumentalny, który rozpocznie 
kampanię edukacyjną na temat specjalistycznego żywienia w chorobie, skierowaną do 
osób zmagających się z nowotworami oraz ich bliskich. Byłam zaskoczona i poruszona, 
że tak wiele osób umiera wskutek niedożywienia, a nie bezpośrednio z powodu choroby 
onkologicznej, często nie mając szansy przejść przez cały proces leczenia – komentuje 
dokumentalistka. Jednak sam film traktuje temat w znacznie szerszym kontekście – 
prowokuje do refleksji o nas samych, jak żyjemy i dokąd zmierzamy...
Reżyserka, wielokrotnie nagradzana, nominowana do Oskara za film „Joanna” zaznacza, że 
nowy dokument inauguruje kampanię, której celem jest podniesienie świadomości społecznej 
w ważnej sprawie. Jednak jako dokumentalistka patrzy na temat wielowymiarowo, przygląda mu 
się uważnie, pokazuje takie aspekty rzeczywistości, jakich nie dostrzegamy, lub dostrzec nie 
chcemy. Realizując filmy poszukuję emocji, które uruchomią widza do zadania sobie pytań, 
wymagających przemyślanych odpowiedzi – podkreśla Aneta Kopacz. Problem choroby 
nowotworowej staje się powszechny. Badania bowiem wskazują, że co trzeci z nas zachoruje 
na raka. Już nie tylko uwarunkowania genetyczne mają wpływ na zdrowie. Coraz bardziej 
decydujący jest styl życia, który wybraliśmy. Dlatego zastanawiam się, czy my, teoretycznie 
ludzie zdrowi, potrafimy skorzystać z mądrości osób doświadczonych chorobą nowotworową, 
czy jesteśmy na to gotowi?
Film inauguruje kampanię edukacyjną „Żywienie medyczne – Twoje posiłki w walce z chorobą”, 
której celem jest zwiększanie świadomości na temat roli specjalistycznego żywienia w chorobie, 
zwłaszcza onkologicznej oraz edukowanie na temat żywienia medycznego jako integralnej 
części leczenia. Kampanię zainicjowała Nutricia Medyczna. Inicjatywę tę wsparło wiele 
towarzystw naukowych zajmujących się problematyką żywienia chorych oraz onkologią, a także 
organizacji pacjenckich zrzeszających chorych na raka.
Zwiastun nowego dokumentu Anety Kopacz można zobaczyć na YouTube pod linkiem: 
trailer filmu. Oficjalna premiera z udziałem reżyserki odbędzie się 22 marca br. Po jej 
zakończeniu film w całości będzie można zobaczyć na profilu Nutricii Medycznej na kanale 
YouTube."



O inicjatorze kampanii:
Nutricia Medyczna jest liderem na rynku żywienia medycznego, rozwijając szeroki i wyjątkowy portfel produktów dla pacjentów ze specjalnymi potrzebami żywieniowymi. Misją firmy jest sprawianie, by żywienie medyczne było integralną częścią leczenia.
Nutricia Medyczna działa zgodnie z ideą i zasadami BEST CARE, która oznacza dbałość o pacjentów oraz ich bliskich, poprzez dostarczanie im najlepszych, kompleksowych rozwiązań w zakresie specjalistycznego żywienia w chorobie. Nutricia Medyczna od lat współpracuje z lekarzami, pielęgniarkami i farmaceutami z całej Polski poznając ich potrzeby, a przede wszystkim potrzeby ich 
podopiecznych. Dzięki temu może na te potrzeby nieustannie odpowiadać, poprzez dostarczanie 
najwyższej jakości produktów i serwisu oraz szerokiego zakresu działań edukacyjnych.
Nutricia Medyczna jest częścią Grupy Danone. Oferuje ponad 200 najwyższej jakości produktów 
przeznaczonych zarówno dla dorosłych, jak i dzieci. Specjalizuje się w żywieniu dedykowanym różnym grupom pacjentów np. onkologicznym czy neurologicznym, posiada również bogate doświadczenie w leczeniu żywieniowym chorób metabolicznych i www.nutriciamedyczna.pl


poniedziałek, 14 marca 2016

230. The Sound of Silence





Magdo... dźwięk ciszy u Ciebie 
wciąż niesie ból sercu i dręczy duszę

dziękuję za wszystko czego od Ciebie się nauczyłam
spoczywaj w pokoju
mam nadzieję, że gdziekolwiek jesteś...
jesteś prawdziwie szczęśliwa

do zobaczenia kiedyś, dzielna Wojowniczko...


niedziela, 13 marca 2016

229. Dojrzałam chyba

do zapuszczania...

mimo bezsprzecznej wygody
bezproblemowości
poczucia wyzwolenia
i masy otrzymywanych komplementów

znów chcę zatrzepać taką bujnością i długością...






a ponad wszystko...
krótkie włosy są trochę nudne :-(
a ja nudy nieznoszę

Małż jest wniebowzięty
nie wiem tylko czy wytrwałości mi starczy
w zniesieniu tymczasowego looku
zarośniętego kundla


sobota, 12 marca 2016

228. Genetyka raka


W tym właśnie temacie proponuję dwa ciekawe opracowania:

Genetyka kliniczna raka piersi i jajnika 

Zastosowanie selenu albo jego związku do otrzymywania środka do obniżania odziedziczonego ryzyka zachorowania na raka piersi lub jajnika

Jestem najlepszym przykładem, że WARTO WIEDZIEĆ

wierzę, że wiedza jest wielkim orężem w walce z chorobą
i należy z niej korzystać jak tylko się da

dzierżyć miecz
i walczyć o każdy dzień

mimo, iż wiedza bywa
bolesna
kłopotliwa

wymaga odważnych decyzji

nie znosi bierności...

Last but not least...

Ze szczęściem donoszę, że kolejne badania kontrolne przeszłam na szóstkę :-)
wznowy brak
lewy cyc zdrowy jak kuń
jedynym zmartwieniem jest fakt, że nie udało się niestety usunąć upartego węzła, który gra z nami w chowanego (choć wciąż wygląda jak najzdrowszy ze zdrowych węzełków...)
wciąż dumam co począć z taką wiedzą...

niedziela, 6 marca 2016

227. Może tak, może nie, któż to wie...?

 

Jakiś czas temu, na terapii z psychologiem została nam przytoczona pewna stara chińska opowieść...
dźwięczy mi ona w głowie od tamtego czasu...
ma w sobie głęboką prawdę
i naukę, że nie jesteśmy jedynymi panami naszego losu

dla mnie uświadomienie sobie tego było bolesne i przyniosło falę buntu
sztorm
TSUNAMI buntu...
każdego dnia od nowa staram się nie dać ponieść tej fali
niemniej... ciągłe płynięcie pod prąd bywa wykańczające
może lepiej znaleźć złoty środek
nie dać się ponieść zabójczemu porądowi
lecz nie walczyć z żywiołem, który jest ponad nasze siły...

Posłuchajcie więc...

Któregoś roku pogoda była wyjątkowo dobra i zboże, które uprawiał pewien stary wieśniak, wyrosło zdrowe i silne, więc wszyscy sąsiedzi mówili mu, że ma szczęście, bo zbierze dobre plony.
Wieśniak odpowiedział: "Może tak, może nie, któż to wie?"

Na dzień przed rozpoczęciem żniw z równiny nadbiegło stado dzikich koni i stratowało pole rolnika. Sąsiedzi zebrali się i powiedzieli, że to wielki pech stracić tak wielkie plony.
Wieśniak odparł: "Może tak, może nie, któż to wie?"

Następnego dnia syn rolnika wyszedł z wielką liną i schwytał dzikiego ogiera oraz trzy klacze, a sąsiedzi zebrali się, by podziwiać konie i powiedzieli wieśniakowi, że ma wielkie szczęście.
Ten odpowiedział "Może tak, może nie, któż to wie?"

Rano syn rolnika zaczął ujeżdżać konie i kiedy tylko dosiadł ogiera, ten go zrzucił, chłopak upadł na ziemię i złamał nogę. Sąsiedzi wnieśli go do domu i użalali się nad wieśniakiem, mówiąc, że ma okropnego pecha, bo jego jedyny syn tak się zranił.
Rolnik odparł: "Może tak, może nie, któż to wie?"

Następnego dnia do wsi nadciągnęła armia cesarza w drodze na wielką bitwę i wszyscy zdolni do służby młodzi ludzie zostali schwytani i wcieleni do wojska. Ale nie syn wieśniaka, który miał złamaną nogę. Wszyscy sąsiedzi powiedzieli mu, że ma wielkie szczęście, gdyż jego syn uratował się przed wojskiem, a wieśniak odparł: "Może tak, może nie, któż to wie?"

środa, 17 lutego 2016

226. Nadzieja umiera ostatnia

Czy istnieje jakaś granica
przy której zdeptana kolejny raz nadzieja
nie ma już szansy odrodzić się ?

dziś ciężko jest nam w to uwierzyć

jak wlać wiarę w kogoś kto utracił sens
gdy samemu ma się jej deficyt?

Do dziś miałam w sobie wiarę, że istnieje możliwość, abym dźwigała cierpienie swojej choroby
za ukochaną mojemu sercu osobę

...Syna przed Bogiem zaślubionego...

Był czas, kiedy jeszcze będąc zdrowa, gorąco się modliłam
Boże...wymieńmy zakładników
ja za Niego
moje cierpienie
za Jego zdrowie

Moja choroba
i wszystko co doprowadziło mnie do momentu, w którym cierpię z niemożności stworzenia nowego życia
wlało gorący sens w to co mnie dotknęło
Bóg i tak okazał się wyjatkowo łaskawy, że ofiarował mi, mimo wszystko, Córkę

niestety
albo źle zinterpretowałam ziemsko-niebiańskie znaki jako zawarty układ z Bogiem
albo Pan Bóg z nienacka zagrał nieczysto ;-(

dystrofia Ulricha
ma szatańsko czarny i wielki cień
zyskałam do kolekcji kolejny dzień, który wolałabym wymazać z pamięci

Gdzieś w środku wciąż tli się we mnie nadzieja, że nie będzie tak źle jak się tego panicznie boimy

wtorek, 16 lutego 2016

225. Ziarnko do ziarnka

aż zbierze się miarka...

Dostaliście już PITy?

Pytam, ponieważ w tym roku również gorąco zaapeluję o pomoc w postaci Waszego 1% dla mojego ukochanego siostrzeńca - Mikunia - świeżo upieczonego ośmiolatka ;-)

ośmiolatka, który ma swoje małe, wielkie, dziecięce marzenia
ośmiolatka, który powinien marzyć jedynie o nowym zestawie lego i graniu z kolegami przez cały dzień w piłkę
w idealnym świecie żadne dziecko nie powinno mieć konieczności marzeń o byciu zdrowym 
Miki niestety ma i takie...
Jego marzenie o byciu zupełnie zdrowym najpewniej nigdy się nie ziści,
ale Wy swoim 1% jesteście w stanie ziścić jego marzenia, aby choroba się nie pogłębiła, a jego stan utrzymał się na obecnym dość dobrym poziomie



Bardzo dziękuję za każdą pomoc, każdy jeden procent!!!
Pamiętajcie, że nie ma czegoś takiego jak zbyt mała suma.
Każdy grosz MA znaczenie!

A ponad wszystko, rozliczajcie swój 1% i sami decydujcie komu ofiarować ten piękny gest!

po więcej informacji zapraszam na stronę Mikusia: http://pomocdlamikolaja.net/o-mikolaju

poniedziałek, 15 lutego 2016

224. chojRAK

Środek poniedziałku
wyświetlacz komórki łypie na mnie nieznanym numerem



Pierwsza myśl... szpital!!!!
dzwonią, aby poinformować mnie, że w trybie natychmiastowym mam się zgłosić do nich...
...że w usuniętym węźle znaleziono onkologiczne bagno
komórka rakowa...
komórką rakową...
raka pogania!!!!

żołądek pochodzi mi do gardła...

wszystko to w ułamkach sekund przelatuje huraganem po mojej głowie

- ...słucham...
- witam, dzwonię z przedszkola w sprawie rekrutacji...

Przed samą sobą udaję chojraka nie z tej ziemi!!!!
a prawda jest taka, że czuję się naznaczona rakiem
mam na na nosie rakowe okulary, przez które muszę oglądać świat, a który już nie wygląda tak samo

często jest to świat o nieeeeeeeebo piękniejszy niż "przed"
ale czasem... niemiłosiernie, irracjonalnie wypaczony strachem

Let it be..............

piątek, 12 lutego 2016

223. Home sweet home...

coraz bardziej nie lubię szpitali,
a szczęście z powrotu do domu z każdym następnym razem jest coraz ogromniejsze

cóż...




niedziela, 7 lutego 2016

222. Nie było, nie ma i nie będzie

kompromisu w tej wojnie

mimo niejednokrotnego zdziwienia wielu
od pierwszej sekundy mojej choroby
nie uznawałam ŻADNYCH kompromisów w walce
z rakiem

dałam się okaleczyć z niemal każdej strony
byle tylko być pół kroku przed chorobą

chemia z najmocniejszej rury
mastektomia na życzenie
naświetlania dla wszelkiej pewności, pomimo groźby utraty możliwości rekonstrukcji utraconej piersi
kastracja... również marzeń o dziecku

chyba nie będzie w takim przypadku zaskakujące, że znów kładę się pod nóż
czując palącą potrzebę wyrżnięcia, dziwnym trafem pozostającego po mastektomii pojedynczego węzła
nie pozwolę się poddać obezwładniającemu mnie strachowi, że mogłabym nie zdążyć z ciosem!
sekunda zawahania mogłaby mnie kosztować rozłożeniem na deskach

psychicznie już jestem gotowa również na następną mastektomię
głowa czeka tylko na ciało
wstawaj! działamy!


czwartek, 4 lutego 2016

221. Tłuste motto


Tylko na leżenie czasu mi nie starczy :-/
Spalę na basenie
Wróciłam ;-)

I muzycznie też będzie...
Jak tłusto to tłusto!

niedziela, 24 stycznia 2016

220. Inspirujące przesłanie

"jeśli stoisz jedną nogą w przeszłości, a drugą w przyszłości to znaczy, że sikasz na teraźniejszość..."

pomyślcie o tym czasem, kochani...
w końcu istotnie mamy tylko
TU
 i 
TERAZ

a nawet TO, jest tak strasznie ulotne i delikatne
niesamowicie łatwo to zepsuć

Kawałek nie bardzo w moim klimacie, ale ma coś w sobie, a do tego trochę pasuje do dzisiejszego przesłania,
więc zapodaję ;-)


wtorek, 19 stycznia 2016

219. Wyjątkowe spotkanie

Weekend rozsmakował mnie greckimi specjałami i smakowitościami
wybawił, roztańczył szaleńczo

po trzech latach spotkałam się z grecką kompanią współpracowników na corocznej imprezie witającej Nowy Rok

cudnie było być tak witaną...
z szerokim uśmiechem
otwartymi ramionami
w niedźwiedzim uścisku
ze łzami w oczach

i usłyszałam piękny komplement (de facto od matki, która usłyszała wiele lat temu,  że jej czternastomiesięczne dziecko ma raka)
"bije z ciebie blask, świadczący o tym, że kochasz i cenisz życie"

Ja też go widzę ilekroć patrzę w lustro.


poniedziałek, 11 stycznia 2016

218. Put on your red shoes and dance the blues

    

w tej jednej, nieuchronnej chwili
wszyscy jesteśmy sobie równi

Bowie, mam nadzieję, że tańczysz gdzieś tam wesołego bluesa...


środa, 6 stycznia 2016

217. Najmniejsze Państwo Świata?



czyli my...

dziękuję, Renia :-* potrafisz oddać klimat!

Uwielbiam gdy mnie budzisz, kolejny dzień na jawie śnię
Gdy po pokoju chodzisz, lubię wtedy śledzić cię



Tylko ty i ja - najmniejsze państwo świata
Poza nami nic dzisiaj się nie liczy





Tylko ty i ja - najmniejsze państwo świata
Obok biegnie czas, lecz nas to nie dotyczy 


Tymczasem moje rzęsy kolejny raz weszły w fazę masowego telogenu...
Ciekawa jestem ile jeszcze razy nastąpi ta denerwująca synchronizacja faz życia mojego owłosienia ocznego, bez którego czuję się... goła!