znów linieję...nomen omen...naocznie
Zapuszczanie owłosienia czaszkowego też słabo idzie jakoś.
Gdy nosiłam się króciutko, wizyta u fryzjera konieczna była co 3-4 tygodnie.
Może to efekt dłużenia się czasu oczekiwania...??? I to tyle w temacie dłużenia mojego czasu bo cała reszta zapierdziela jak wściekła! Za chwilę mija pół roku od mojego powrotu do pracy!
Pamiętacie jeszcze jak odbiera się czas jako dziecko??? Może wraz ze starzeniem Bóg coraz szybciej kręci karuzelą na której siedzimy...?
No to tak jest. Z wiekiem coraz szybciej.
OdpowiedzUsuńA ja to się ciesze:pp
Po chorobie uznałam że skoro szybko mija czas to szybciej się okaże że pokonałam dziada:))
O to ja przepraszam, bo skłamałam - to druga kwestia która się u mnie dłuży...
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń