poniedziałek, 31 października 2016

262. Ja po prostu uwielbiam

takie muzyczne odkrycia!!!!!!!!!!!!!!!!!!

i muszę się z Wami tym podzielić!
muszę, bo aż mnie skręca!

no to klik ->

niedziela, 30 października 2016

261. Dwa lata

a ja wciąż żyję
i mam się bardzo dobrze

dziękuję Ci Boże za przebudzenie ze snu, które uważałam za życie
teraz żyję NA PRAWDĘ
w każdej sekundzie jaka jest i jaka będzie przede mną

istnieje taka perspektywa, z której RAK zdaje się być darem
dziękuję za pokazanie mi tego miejsca


sobota, 29 października 2016

260. Pamiętam....

chronologia umierania.

1. więc umieram.

mój koniec został dokładnie nakreślony przez lekarzy.
mam pół roku życia.

2. poddaję się, bliscy mobilizują.

3. wstaję, walczę o normalne życie.

4. orientuję się, że moje życie już nigdy nie będzie normalne.

5. przechodzę do cienia.
stopniowo, świadomie odchodzę.
widzę, jak uciekają mi z dłoni kolejne nitki.

samotność.

nigdy w życiu nie doświadczyłam takiej samotności.
tylko ja i rak.
zaglądamy sobie w oczy.
i nieważne, jak wiele dają z siebie bliscy.

* powyższe teksty Joanny publikuję z bloga http://www.zorkownia.pl/papier-nozyce-i-kamien-dla-janka/ za zgodą Agnieszki 

nie wiem czy jakikolwiek czas zatrze to co wyryłaś w moim sercu
swoim pisaniem

liczę, że kiedyś i gdzieś przyjdzie się nam spotkać i przegadać niejedną noc...
tymczasem...

http://chustka.blogspot.com/2012/10/916.html

sobota, 15 października 2016

259. Prawo Murphiego ścignęło mnie w końcu...

czyli jak coś się ma spieprzyć to na pewno się spieprzy....
i nie żeby jakoś koncertowo
ale...
wolałabym by się nie zdarzyło

W idealnej sytuacji, zakładającej, że już nigdy nie zachoruję na raka, największym zagrożeniem po chirurgicznej kastracji w wieku 33 lat są dla mnie choroby serca i układu krążenia oraz osteoporoza

Jako wariat diagnostyczny oczywiście poddałam się też densytometrii, która, jak to sobie wizualizowałam, miała wykazać, jak wszystkie inne ostatnie badania, żem zdrowa jak ryba
no i prawo Murphiego zrobiło mi z nienacka małe BU!
Osteopenia niestety jest faktem
Ale jak to powiedziała moja bratnia dusza...
"Nie z takich tarapatów wychodziłaś..." 😆

Przykro mi, że tak szybko się potoczyło, ale ostatni gong w tym temacie jeszcze nie wybrzmiał, więc będę walczyć i z tym gnojstwem...


środa, 5 października 2016

258. Płynę z prądem niełatwych decyzji

znalazłam bowiem odważnego dochtora, który wbrew nienormalnemu systemowi chce zwiększyć moją szansę abym nigdy już nie musiała zachorować na raka
Za trzy tygodnie ustalamy datę drugiej mastektomii

Sądzicie pewnie, że w związku z moim zdecydowaniem na ten radykalizm jest to łatwa decyzja
Otóż nie jest
Powiem dobitniej
Jest cholernie trudna
Głowa mami mnie pokusą pozostawienia sobie chociaż tego szczątka kobiecości
I choć wcale nie uważam, że atrybuty kobiecości kończą się na fizyczności
To myśleć, a działać szczególnie, przeciw swojemu ciału, to dwie różne sprawy...

Budzi się we mnie wściekłość, że w ogóle muszę o tym myśleć i podejmować TAKIE decyzje

Piłka w grze
Nie ma co się poddawać teraz.........
Niczego bardziej nie chcę niż żyć w spokoju....

Zakochałam się w nowym dla mnie głosie
A biorąc pod uwagę, że właścicielka jest zadeklarowana lesbijką, może się to okazać zgubne dla mojego małżeństwa 😅

poniedziałek, 3 października 2016

257. Październik

to miesiąc walki z rakiem piersi

Walka zaczyna się od badań kontrolnych
od comiesięcznej dbałości o samą siebie
I jesli cokolwiek Was zaniepokoi, nie dajcie zapaść w drzemkę tej niepokojącej myśli
tylko wio do doktora!!
a najlepiej minimum dwóch!
z odpowiednią diagnostyką, gdyż uczone dłonie lekarza to nie sonda USG

Tymczasem mi siadła odporność
z jelitówki wpadłam w okropny katar...
w łeb wzięły wszystkie moje plany misternie tkane na kratkach kalendarza
muszę jakoś się wzmocnić

podobno odbudowanie flory bakteryjnej, która ma przecież tak ważny udział w jelitowych mechanizmach odporności,
po zwykłym antybolu trwa około 6 miesięcy
po chemii - kilka lat
muszę to wziąć pod pilną rozwagę...