cicho brzmi gdzieś w mojej głowie od kilku dni.
Nie wiem czy obudziła ją we mnie nadchodząca jesień
czy...
wizyta (a raczej odjazd) przyjaciółki, która w ostatnim roku naszej znajomości wyryła się w moim sercu w sposób szczególny
jako opiekunka
pocieszycielka
modlitweny mur
prawdziwie bratnia dusza
którą miałam odwagę dopuścić do siebie nawet w najsłabszych chwilach mojej choroby
gdy nie było ani zabawnie, ani szampańsko, ani zbytnio ciekawie
po prostu...
na kanapie gdy nie było sił już na nic innego
w niezliczonych szpitalnych kolejkach aby zająć rozmową
jako kierowca gdy nie było głowy do prowadzenia auta
od kilku dni te chwile przewijają się w mojej głowie jak nieskończony film
może to dlatego, że wielkimi krokami zbliża się ta trudna data
kiedy całe moje życie stanęło w miejscu
i dopiero teraz, po roku powoli zaczyna znów ruszać w nieznaną drogę...
chcesz wsłuchać się w tą nostalgiczną melodię mojej duszy...?
Taki przyjaciel nie zdarza się często...
OdpowiedzUsuńw tej samej minucie :)))
UsuńTakie wsparcie jest bezcenne!!!
OdpowiedzUsuńPiękny Człowiek ta Twoja przyjaciółka!
:*
Dlatego tak przykro, że mieszka bardzo daleko...
UsuńAle teraz te nowoczesne technologie bardzo ułatwiają komunikację!
UsuńWiem, to nie to samo, co poczuć dotyk ciepłej, życzliwej dłoni, jednak zawsze coś :)
Iduś, a do pracy kiedy ruszasz? :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Netka
P.S. Też mam taką przyjaciółkę ...
Netko, 2 listopada
UsuńŚlę wzajemne pozdrowienia :-*
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńzamiast marudzić pomaluj paznokcie������
OdpowiedzUsuńa żebyś wiedział Anonimie! ;-)
Usuń