a ja...
wciąż JESTEM
mam swoje smutki
choroba wryła się we mnie chyba bezpowrotnie, a pewne blizny
pozostaną na ciele i psyche pewnie na zawsze
niemniej żaden smutek nie przykryje radości, że żyję
Córciu... póki co jestem słowna
dla Ciebie wszystko, a nawet więcej... byle tylko być razem
przy dobrych wiatrach w lutym znów będę kompletnie symetryczna ;-))))))))
czarujące braletki! uwaga! nadchodzę!