niedziela, 1 lutego 2015

42. Jak się dziś czujesz?

Na moją prośbę o sugestie o czym do Was pisać zostałam zapytana przez Sylwię jak czuję się z ciągłymi pytaniami "jak się dziś czujesz?".

Dokładnie jak Ty, Sylwia mam bardzo mieszane uczucia. Od ciepłych, przyjemnych uczuć, że ktoś dba, myśli, kocha... do zniecierpliwienia i zmęczenia po co to robić, szczególnie gdy czuję się źle...

Z jednej strony, gdy ktoś w ogóle nie pyta o mój stan nie jest mi z tym dobrze. To jakby udawać, że nie ma problemu, nie ma choroby, tematu... Chroniczny brak zainteresowania jest wręcz przykry, choć nie mam wymagań, aby biegać za mną jak kot z pęcherzem.

Bardzo męczyły mnie rozmowy na temat mojego samopoczucia na początku leczenia, gdy sama jeszcze oswajałam się z diagnozą i drastycznymi zmianami w moim życiu. Były trochę rozdrapywaniem rany, która miała się szybko zagoić. A paradoksalnie, w końcu ciągłe mówienie o tym co się ze mną dzieje oswoiły mnie z tematem, do tego stopnia, że odczułam potrzebę uzewnętrznienia swoich codziennych zmagań na blogu.
Totalne rozdwojenie jaźni!!!

Po drugiej stronie medalu jest oczywiście przyjemne wrażenie, że świat trochę zwolnił i zakręcił się tym razem w okół mnie, choć szkoda, że w takich okolicznościach.
Najbardziej doceniam gdy ktoś po prostu JEST nie wymagając ode mnie zbyt wiele relacji o moim aktualnym samopoczuciu, o ile sama nie wykazuję wzmożonej chęci mówienia o tym.
Powie, napisze, że myśli, modli się, odwiedzi, przytuli (choć ze względu na zagrożenia wirusowe trochę z tym ciężko...) po prostu...takie czasem ciche "jestem przy tobie!"

7 komentarzy:

  1. Ja z kolei nie wiem czy pytać "jak się czuje" chora osoba. Bo z jednej strony chcę okazać zainteresowanie, martwię się o tąosobę a z drugiej strony nie chcę rozdrapywać trudnego tematu. Może złe porównanie ale podobny problem jest gdy ktoś długo stara się o dziecko. Pytać, nie pytać? Udawać że nie ma tematu, kiedy tak naprawdę myślę kilka razy dziennie o danej osobie?

    Więc są dwie strony medalu strona pytanej i pytającej, oby dwie trudne :/

    Justyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam sie z panią pani Justyno jest dokładnie tak jak Pani napisała.Tez mam dylemat zapytac,zadzwonić nigdy nie wiadomo jak zostanie to odebrane ,dzwonie pytam źle nie zadzwonię tez zle , a poza tym a moze chora osoba spi ,,odpoczywa ,czy nie będzie zła,ze ją niepokoję.m.g

      Usuń
  2. Fakt że na odległość,ale przytulam Cię serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. oj znam to znam - ale zawsze zrzucam to na przekorną kobiecą naturę, bo my kobiety same dokładnie nie wiemy czego chcemy :)
    A tak na poważnie to jeżeli jest mi to bliska osoba np mama to zawsze pytam jak się czuje bo wiem że mogę sobie pozwolić na takie bezpośrednie pytanie. Jak to jest ktoś dalszy, znajomy, sąsiad to zwykle pytam: co słychać? co u Ciebie? i wtedy czekam czy ta osoba będzie miała ochotę mi odpowiedzieć. Staram się wyczuć sytuacje. Ale zgadzam się z Justyną że jest to trudna sytuacja dla obu stron.

    K.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja... Zgadzam się z komentatorami ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Iduniu ja strasznie się cieszę z tego bloga bo na bieżąco wiem co się dzieje a nie muszę Cię zamęczać smsami, co do których też miałam mnóstwo wątpliwości czy w dobrym momencie, czy nie nachalnie, czy masz siłę, czy masz ochotę odpisywać itp itd. Dodatkowo dowiedziałam się kolejnej rzeczy o Tobie, której nie wiedziałam, że przepięknie piszesz, świetny styl, słownictwo, nie mówiąc o tym jak wrażliwie i głęboko. To Twój kolejny talent. Byłam teraz służbowo w Londynie, więc nie pisałam, ale czytałam codziennie. Na stanowisku modlitewnym pozostaję stale i nie ustaję, przy tej okazji rozmawiam też sobie z Jarkiem i proszę go o pomoc. Przytulam do serca po tysiąckroć.

    OdpowiedzUsuń
  6. Z perspektywy osoby chorującej nie lubię pytań o moje samopoczucie, nie lubię się skarżyć...
    jednak z tej drugiej strony lepiej zapytać, zadzwonić, napisać niż później sobie wyrzucać że się chciało a nie zdążyło,...
    ściskam i pozdrawiam mocniachno

    OdpowiedzUsuń