Ważne informacje czyli strony bloga

środa, 17 lutego 2016

226. Nadzieja umiera ostatnia

Czy istnieje jakaś granica
przy której zdeptana kolejny raz nadzieja
nie ma już szansy odrodzić się ?

dziś ciężko jest nam w to uwierzyć

jak wlać wiarę w kogoś kto utracił sens
gdy samemu ma się jej deficyt?

Do dziś miałam w sobie wiarę, że istnieje możliwość, abym dźwigała cierpienie swojej choroby
za ukochaną mojemu sercu osobę

...Syna przed Bogiem zaślubionego...

Był czas, kiedy jeszcze będąc zdrowa, gorąco się modliłam
Boże...wymieńmy zakładników
ja za Niego
moje cierpienie
za Jego zdrowie

Moja choroba
i wszystko co doprowadziło mnie do momentu, w którym cierpię z niemożności stworzenia nowego życia
wlało gorący sens w to co mnie dotknęło
Bóg i tak okazał się wyjatkowo łaskawy, że ofiarował mi, mimo wszystko, Córkę

niestety
albo źle zinterpretowałam ziemsko-niebiańskie znaki jako zawarty układ z Bogiem
albo Pan Bóg z nienacka zagrał nieczysto ;-(

dystrofia Ulricha
ma szatańsko czarny i wielki cień
zyskałam do kolekcji kolejny dzień, który wolałabym wymazać z pamięci

Gdzieś w środku wciąż tli się we mnie nadzieja, że nie będzie tak źle jak się tego panicznie boimy

14 komentarzy:

  1. IDA!
    Mam nadzieję, że czytam bez zrozumienia!
    To niemoże byc tak!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ida,
    cokolwiek się wydarzyło nie załamujcie się!!!
    Zawsze może być błąd lekarzy ... tzw czynnik ludzki, który zawiódł, róbcie badania, powtarzajcie te badania,
    szukajcie, i pisz o ile możesz tutaj, my może też jakoś pomożemy ....
    Pozdrawiam Iza

    OdpowiedzUsuń
  3. Zagadkowy ten post, ale chyba udało mi się rozwiązać zagadkę. Chodzi pewnie o Mikołaja, Twojego chrześniaka? "Syn przed Bogiem zaślubiony" -ładnie to ujęłaś. Dużo zdrowia dla Ciebie, Mikołaja i całej rodziny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybitny z Ciebie detektyw zatem :-D
      Tak, po 6 latach poszukiwań wreszcie jest diagnoza. Choć w takiej sytuacji nieświadomość była znacznie łatwiejsza... Dawała ogrom nadzieji, o którą teraz bardzo trudno :-(

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Nie zalamujcie się,po prostu nie wiem co mam napisać...moze warto jeszcze skonsultować te diagnozę u innego specjalisty???
      Dużo sily życzę :*

      Usuń
    4. Niestety badania genetyczne nie pozostawiają wielkiego pola interpretacyjnego... ;-(

      Usuń
  4. Iduś...przykro to czytać...:-( eh życie...

    P.S. GlodnyOwoc a jak Twoje samopoczucie??

    Uściski!
    Netka

    OdpowiedzUsuń
  5. rety... czy jego rodzice sobie z tym jakoś radzą?... do końca nie jestem pewna, mało wiadomości w Google, ale to oznacza stopniowy zanik np. możliwości chodzenia, tak?
    tak mi przykro. tyle spada na Waszą rodzinę... jak to unieść?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, stopniowy zanik wszystkich mięśni. Włącznie z oddechowymi.
      Przepraszam, że nie piszę. Straciłam trochę serce do bloga. Mam wrażenie że nie wnoszę nic ciekawego lub wartościowego tutaj dlatego czuję bezsens jego prowadzenia w tej chwili. Niemniej liczę że to minie, bo Wasze dobre słowa były miodem na moje serce w wielu chwilach - dobrych i złych...

      Usuń
  6. a ja myślę, że dla wielu - chyba zwłaszcza chorych - świadomość, że Ty żyjesz dalej, po staremu, daje wiele siły i odwagi do dalszej walki. Że można pokonać chorobę, że może minąć, a życie nadal będzie naszym udziałem.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pani Ido proszę pisać. Myślę że pani blog jest bardzo wartościowy. Ma pani w sobie tyle wdzięczności, wiary i siły że to nas on podnosi na duchu. Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  8. dziękuję za te miłe słowa! :-D

    OdpowiedzUsuń