Dzięki cudownemu zbiegowi okoliczności i działaniom przemiłej Pani ZUSowej dostałam zamianę sanatorium!!!
Pierwszą opcją był dolny Śląsk, a żeby było (nie)weselej... 29 października (do tego czasu to już sama bym się wyrehabilitowała ze trzy razy...)
Opcją teraźniejszą jest mój ukochany Ciechocinek... 31 lipca ;-)
Podkreślę, że była to operacja N I E R E A L N A do zrealizowania, biorąc pod uwagę kompletny brak onkologicznych miejscówek zusowskich na ten rok.
Cudowny zbieg okoliczności polegał na tym, że w dniu, którym zadzwoniłam do ZUSu z błaganiem o Ciechocinek, przyszła rezygnacja jednej pacjentki z wyjazdu do Ciechocinka.
Godzinę po moim telefonie...
Fart chciał, że trafiłam na przemiłą Kobitkę, która nie mając moich danych wydzwoniła wszystkie telefony, które do niej kierowano, aby w końcu mnie odnaleźć...